wtorek, 3 października 2006

Culture Club - Colour By Numbers


Hehehehehehehe:D
Tak sobie przelatywałem po stronach netowych w poszukiwaniu jakichkolwiek ciekawostek o Boyu George i Culture Club. Doszedłem do jednego wniosku: ten net jednak jest często ubogi w informacje. ,,Boy sprząta ulice". ,,Boy w areszcie za posiadanie tajemniczego białego proszku". (może mąka?) Lol. A najlepsze odjazdy i salwy smiechu zaliczałem po wejsciu na jakies forum nastolatków, lubujących się w HH. Takich ,,znawców" lat osiemdziesiątych ( a nawet 70 tych!) to jeszcze w życiu nie widziałem. Przede wszystkim teksty typu ,,Tak, znam go ... z wyglądu, ale nie znam żadnej jego piosenki" -i to przy wielu wykonawcach są takie nic nie wnoszące komentarze. Gleba. Nokaut, czy jak tam jeszcze to nazwac :) Osoby, które dopiero w tamtych latach były ,,w planie" u swoich rodziców, niestety nie mają pojęcia o tamtym klimacie, gdzie wszystkie te przebieranki, prowokacyjne zachowania - to wszystko traktowano jako zabawę i nie wytykano palcami z fałszywym oburzeniem, jak to teraz robią ,,stróże moralnosci", którzy jednak tak naprawdę swięci nie są( wide afery, łapówki, itp.).
Chociaż pamiętam, że wiele osób było zdegustowanych wyglądem Boya George`a ( sam osobiscie z początku, jako dzieciak też nie mogłem ,,przełknąc" tego ,,dziwnego image`u z zachodu gdy w koncu nasza TV zdecydowała się puscic jakis klip Culture Club.)
Sam Arnold Schwarzenegger skomentował wtedy w wywiadzie: ,,Stuprocentowy mężczyzna tak nie wygląda".

Jednak teraz, gdy na spokojnie się temu wszystkiemu przyjrzec: wielu wykonawców zawdzięczało swój sukces przeważnie dzięki nietypowemu wyglądowi. W dodatku ich muzyka nie była jakims kompletnym syfem, dnem , skoro okupowały wtedy pierwsze miejsca brytyjskich, a nawet amerykanskich list przebojów. O parkietach dyskotekowych nie wspominając.

Kontynuując podróż w czasie, jestesmy teraz w roku 1983 - swiat już przyzwyczaił się do Culture Club, a gdy Do you really want to hurt me zaczęła już się wszystkim przejadac, grupa wystrzeliła chyba najfajniejszy - moim zdaniem - album.
Colour My Numbers to krążek, z którego wybił się popularny utwór ,,Karma Chameleon" - singel ten znalazł się na pierwszym miejscu brytyjskiej i amerykanskiej ( co wtedy było nie lada osiągnięciem dla grup ze Zjednoczonego Królestwa). Dwadziescia milionów sprzedanych płyt - był to sukces, który niełatwo było przebic.

Poza Karma Chameleon jeszcze utwory Church of the Poison Mind, It's a Miracle, Miss Me Blind oraz Victims często były puszczane w radio. Dodatkowo na tej płycie usłyszymy żenski głos - jest to wokalistka Hellen Terry.

Odsuwając na bok całe te ,,rewelacje" o homoseksualnych związkach Boya Georgea z perkusistą Jonem Mossem, eksperymentowaniem z narkotykami, a skupiając się na dzwiękowej oprawie tego ,,cyrku" , trzeba przyznac, że jest to brzmiąco dojrzały album. Pop zagrany z młodzienczą werwą, dla mnie nawet lepszy od debiutu.

1. Karma Chameleon
2. It's a Miracle
3. Black Money
4. Changing Every Day
5. That's the Way (I'm Only Trying to Help You)
6. Church of the Poison Mind
7. Miss Me Blind
8. Mister Man
9. Stormkeeper
10. Victims

http://rapidshare.de/files/35314305/cccbn.zip.html