środa, 4 czerwca 2008

Frank Tovey - Tyranny And The Hired Hand

Upload by: sond - thanks!

Frank Tovey znany także jako Fad Gadget gościł na moim blogu wiele razy. Powtarzanie biografii jak katarynka chyba doprowadziłoby tu wielu czytelników do obłędu, a dodając do tego jeszcze słońce, które nas ostatnio rozpieszcza, blog stałby się w efekcie wybuchową mieszanką wysyłającą hurtowo na ,,tamten" świat moich stałych i ulubionych komentatorów. A tego bym, szczerze mówiąc - nie chciał.
O album Franka Tovey z roku 1989 zatytułowany Tyranny And The Hired Hand pytano mnie już parokrotnie. Wciąż nie mogłem zaprezentować tego krążka - po prostu jakoś nigdy nie miałem potrzeby posiadać go w swoich zbiorach. Poza tym - jak słusznie zauważył w komentarzach Marcin - jeżeli komuś naprawdę zależy, to może spokojnie tą płytę zakupić poprzez internet. Niestety - wielu wciąż woli chyba iść najkrótszą drogą... dlatego niechętnie dałem i Dave`a Gahana i Martina Gore z tak pospolitymi płytami. Wolę Wam podrzucać bootlegi lub remiksy - albo vinylowe wykopaliska - bowiem podstawowe dyskografie grup są albo na forach, albo na torrentach, albo na ,,ruskich" stronkach, albo na soulseeku albo... w sklepie internetowym.
Oczywiście są też blogi wszelkiej maści. Są też znajomości:) Znajomi bloggerzy pomogli mi tu nie raz, także osoby komentujące często dokładały swoje skarby, dzięki czemu blog miał szansę, by przetrwać do tego czasu.
Wszystkim pięknie dziękuję, nawet tym, co zajrzeli tu choćby na pięć minut.
Kończąc z wazeliną, czas wreszcie przejść do prezentacji płyty.
Album zupełnie nieoczekiwanie wrzucił sond - blogger z http://sleepofno.blogspot.com/
Wszystkie oklaski i pokłony tym razem należy kierować do niego.

Zwolennicy muzyki synth, pamiętający cztery albumy wydane pod szyldem FAD Gadget, tu praktycznie nie znajdą wiele dla siebie. Muzyka zaprezentowana na albumie nie jest brytyjska, nie jest nawet europejska. Frank Tovey przedstawił nam domieszkę amerykańskiego stylu folk, country i bluesa, przez co nagrania mogą nie trafić w gusta co niektórych.
Utwory zbudowane w większości w formie akustycznej, przedstawiają piosenkarza, który zmienił taktykę, co do swojej twórczości - z napakowanych bogactwem elektronicznych brzmień przesiadł się na instrumenty żywe, co wielu dotychczasowych zwolenników Toveya zaskoczyło.

Podejrzewam, że album kierowany jest nie dla wszystkich - raczej polubią go osoby, rozmiłowane w amerykańskiej muzyce country i staroszkolnym bluesie. Do ciekawostek należy tu między innymi cover utworu North Country Blues - skomponowany przez Boba Dylana w latach sześćdziesiątych. Płyta pokazuje jednocześnie piosenkarza nie krępującego się poruszać po ,,obcych" klimatach, oraz nie bojącego się zaprezentowania takiej muzyki pod swoim nazwiskiem. Jako Fad Gadget artysta zdobył uznanie u Vince`a Clarke wraz z Depeche Mode. Także Pet Shop Boys i New Order przyznają, że z uwagą śledzili każde następne wydawnictwo piosenkarza.
Dzięki wytwórni MUTE, Frank Tovey mógł rozwinąć swoją kreatywność. Mógł także bez większego problemu zamienić syntezator na bardziej tradycyjne instrumenty - przede wszystkim gitarę. Podchodząc do tego, że album będzie w większości wykonany ,,akustycznie", muzyk zebrał stare i nowe popularne ,,protest-songi", wliczając w to między innymi nagrania ''Joe Hill'' oraz ''Sixteen Tons''.Wyszedł z tego album, tekstowo wyrażający swój sprzeciw między innymi przeciwko tyranii oraz ciemiężeniu pracownika.

Sond, jeszcze raz wielkie dzięki za nagrania. ROb.

1. '31 depression blues
2. Hard times in the cotton mill
3. John Henry/Let your hammer ring
4. Blantyre explosion
5. Money cravin' folks
6. All I got's gone
7. Midwife song
8. Sam Hall
9. Dark as a dungeon
10. Men of good fortune
11. Sixteen tons
12. North country blues
13. Buffalo skinners
14. Black lung song
15. Pastures of plenty
16. Joe hill

DOWNLOAD

niedziela, 1 czerwca 2008

Modern Man - Concrete Scheme (1980)

Midge Ure jako producent albumu.

Na życzenie jednego z czytelników bloga, który poprosił mnie o nagrania związane z popularnym wokalistą - przede wszystkim znanym z zespołu Ultravox - zacząłem zagłębiać się w poszukiwaniach. Dość osobliwe płytki zostały zaproponowane, jednak w przypadku Concrete Scheme to muszę sprostować, że nie jest to solowy album Midge Ure`a, lecz firmuje ją zespół Modern Man.
Płyta wydana w roku 1980 zawiera muzykę zbliżoną do Ultravox, chociaż wokalistą nie jest tu Midge Ure (jest jedynie producentem albumu). Wokalnie udzielił się Jim Cook, głosem przypominającym nagrania Visage i Ultravox.

Poza wokalistą Jimem Cook w składzie zespołu znajdowali się: Mike Moran (gitara basowa), Danny Mitchell (gitara, klawisze), Colin King (perkusja, wokal), oraz Ali McLeod (gitara).

Midge Ure odkrył ten zespół w jednym z pubów w Glasgow. Tak go zaintrygował styl grania przedstawiany przez Modern Man, że z miejsca zaoferował im swoją pomoc.
Zespół występował przed Ultravox jako support podczas licznych koncertów w 1980 roku w Wielkiej Brytanii.

,,Modern Man to jeden z najlepszych szkockich zespołów nowofalowych, jakie odkryto w ostatnich dniach" - mówił prasie w 1980 roku rozentuzjazmowany Ure.
Grupa ruszyła z Ultravox w trasę koncertową ,,Vienna - Tour", dając niezłe koncerty w grudniu 1980 roku. Niestety rok póżniej zespół został rozwiązany - dwóch członków grupy - Danny Mitchell - twórca tekstów do piosenek Modern Man, oraz Colin King założyli duet The Messengers - brzmieniem także do złudzenia przypominający Ultravox i także występowali jako support tego zespołu w następnych latach.

Album na pewno spodoba się zwolennikom grania w stylu Rich Kids oraz Ultravox - na specjalną uwagę zasługuje tu nagranie Wastelands - napisane przez Danny Mitchella, które doczekało się także reaktywacji w roku 1985 na płycie ,,The Gift" Midge Ure`a.

Good Time Ideology
Wonderful World Segue
Cosmetics
All The Little Idiots
Little White Boys
Wastelands
I Think You'd Better Go Home
Body Music
I Couldn't Stop
Advance
War
Things Could Be Better (extended)

http://www.sendspace.pl/file/nrGEIhpt

Dave Gahan - Paper Monsters (by REQ)

Wokalista Depeche Mode z początków swojej kariery

Następny materiał z kręgu Depeche Mode, po ,,epce" Counterfeit Martina Gore i następny, który sto razy był na innych blogach do ściągnięcia. Taka nietypowa i prosta zarazem prośba, z którą większego problemu z odszukaniem i umieszczeniem tego na zshare nie miałem.

Paper Monsters to osobisty album Dave`a Gahana. Rozprawia się na nim ze swoimi słabościami - przede wszystkim z okresem, gdy muzyk był uzależniony od heroiny w latach dziewięćdziesiątych.
Debiut - jak już stwierdzono w czasie wydania Paper Monsters w 2003 roku - jest naprawdę udany. Aby całkowicie do niego przeniknąć i zrozumieć należy przede wszystkim nie porównywać nagrań do tych, co Dave śpiewa z Depeche Mode. Po drugie, należy mieć też na uwadze ,,przejścia" wokalisty i jego problemy, które ukazały swoje oblicze w całej okazałości od roku 1993. Wtedy z albumu odsłania się nam zrozumienie zawartości, zrozumienie Dave`a jako człowieka, uwikłanego w pułapkę wyniosłego gwiazdorstwa. Walka z papierowymi monstrami, zwieńczona sukcesem utrwalona została w dziesięciu utworach. Osobista spowiedż Dave`a i przestroga dla innych muzyków, wskazująca, że droga, którą kroczył piosenkarz prowadziła donikąd.
Album wyprodukowany przez Kena Thomasa z Sigur Ros oraz napisany w współpracy z ex- gitarzystą Psychedelic Furs Knoxem Chandlerem nie zmienił wcale autobiograficznego przesłania płyty.
Piosenki przedstawiają Gahana jako człowieka pławiącego się w hedonistycznym trybie życia, przedstawiania siebie na scenie jako całkowicie inną osobowość, niż się jest w rzeczywistości.
Przez to wszystko przebija się cały czas jasne światełko nadziei na lepsze życie - łagodne, stonowane kompozycje (Stay), sprawiają pozytywne wrażenie.
Słysząc o ekscesach wokalisty w latach dziewięćdziesiątych miałem skojarzenia, że Dave starał się naśladować Jima Morrisona - ale to tylko moje domniemania. Dobrze, że historia nie skończyła się podobnie jak w przypadku wokalisty The Doors.

,,Przez długi czas nie było w moim kręgu ludzi, którzy by powiedzieli: Zapomnij o muzyce, ten facet jest chory i potrzebuje pomocy." W roku 1996 po przedawkowaniu heroiny i kokainy serce Gahana zatrzymało się na dwie minuty. ,,Było to bardziej wołanie o pomoc, a nie próba samobójstwa" - mówi piosenkarz. ,,Ten album pomaga mi pozbyć się moich niepewności. Przedstawia pragnienie zmienienia mojego życia, potrzebę powrotu do mojej żony, mojej rodziny poprzez moją muzykę".

1 DIRTY STICKY FLOORS
2 HOLD ON
3 A LITTLE PIECE
4 BOTTLE LIVING
5 BLACK AND BLUE AGAIN
6 STAY
7 I NEED YOU
8 BITTER APPLE
9 HIDDEN HOUSES
10 GOODBYE

zSHARE

Martin L. Gore - Counterfeit e.p. (by REQ)

,,Dobra piosenka powinna być nie dokończona, nie może opowiadać historii do końca. Podobno w piosenkach o miłości jestem cyniczny, ale inaczej moje piosenki nie różniłyby się od pozostałych z list przebojów. Związki między ludżmi naprawdę mają ciemniejszą stronę, a ja lubię o tym pisać" - Martin Gore.

Album na życzenie, w dodatku poproszono mnie o to, by umieścić to na zshare. No problem, zdziwiony jestem tylko, że jeszcze ktoś nie ma tak powszechnie przedstawianej w sieci płyty .
Post będzie tym razem opisem zaczerpniętym z dwóch książek o Depeche Mode : autorstwa Marka Sierockiego oraz Steve Malinsa.

Urodził się 23 lipca 1961 roku jako pierworodny syn Pameli i Davida Gore. Ma dwie młodsze siostry: Jackie i Karen, 173 cm wzrostu, jasnoblond włosy i zielone oczy. W szkole był wzorowym uczniem i ujawniał niezwykły talent w dziedzinie języków obcych. Jako główny przedmiot wybrał język niemiecki.
Latem 1976 roku piętnastoletni Martin spędził kilka tygodni w miejscowości Erfole koło Bargen w Szlezwiku - Holsztynie. Tak mu się tam spodobało, że także w 1977 i 1978 roku odwiedzał swoich gospodarzy.
Obok talentu do nauki języków obcych Martin przejawiał również zainteresowania muzyczne. W roku 1979 w Youth-Club-Collage w Basildon rozpoczął próby zespół, w którym obok Martina grali Vince Clarke i Andy Fletcher. Początkowo szefem zespołu i głównym kompozytorem był Clarke. To on skomponował pierwsze hity zespołu. Martin Gore pisał wtedy głównie ,,do szuflady", ale gdy jesienią 1981 roku Vince opuścił Depeche Mode, Martin pokazał światu, co w nim drzemało: genialny kompozytor i świetny muzyk.
Z czasów szkolnych pozostał mu wielki sentyment do Niemiec. W latach 1983, 1984 i 1986 trzykrotnie z przyjaciółmi z zespołu przyjeżdżał do Berlina, by w tamtejszym Hansa Studio nagrać płyty. Podczas jednego z pobytów zakochał się w pewnej berlińskiej dziewczynie i w roku 1985 osiadł nawet na rok nad Szprewą, w małym miasteczku przy Friedrichstrasse.

Martin Gore na pierwszym planie z zespołem Depeche Mode (fotografia:Schwarzkopf & Schwarzkopf Verlag)

Od roku 1988 Martin mieszka we własnym, zabytkowym domu w Londynie.
Martin ściśle przestrzega wegetarianizmu. Jest też najdziwniejszym członkiem zespołu. Z natury jest nieśmiały i powściągliwy, lecz nikt nie śmieje się tak często, jak on.
Gore to nie tylko ,,muzyczna głowa" Depeche Mode, to również najdziwniejszy modniś świata pop. W roku 1983 zaczął się wyżywać w strojach sado-masochistycznych. To pokazywał się w podwiązkach, to znów w skórzanym uniformie, by w roku 1987 zdecydować się na bawarski strój skórzany.
Na wielu prywatkach prezentował swe zdolności striptizerskie. Raz taki występ doprowadził do wyrzucenia całej paczki z lokalu, kiedy to w roku 1985 Martin pomylił wiedeńską winiarnię z lokalem striptizowym i zademonstrował spokojnie sączącym wino gościom niezłą rozbierankę.

Ostatnio jego striptizerskie ciągoty ustąpiły miejsca słabości do gitar wszelkiego rodzaju.
Prywatnie Martin lubi zarówno słuchać zarówno muzyki klasycznej, jak i starych przebojów z lat 50tych i 60tych. Lubi chodzić do kina, uwielbia gry komputerowe, a swego najlepszego przyjaciela Andrew Fletchera uważa za bardzo dobrego piłkarza drużyny DM.
Marek Sierocki 1990

Counterfeit czyli podróbka lub fałszywka.

*Nigdy nie byłem wierzący, ale kiedyś regularnie chodziłem do kościoła i z pewnością wywarło to na mnie wpływ. Mam prawie obsesję na punkcie idei dobra i zła. Czytam dużo książek o czarnej magii. Może rzeczywiście moje piosenki propagują niemoralność, ale jeśli dobrze się w nie wsłuchać, można odnależć w nich poczucie winy. Taki sam wpływ ma na mnie Camus, Kafka i Brecht, jak i piosenki pop.*

W 1989 roku Martin Gore wydał swój pierwszy solowy minilongplay zatytułowany Counterfeit.
Zawiera 25 minut muzyki: sześć utworów - coverów wybranych z dyskografii Comsat Angels,
Durutti Column, Tuxedomoon oraz Sparks .

Russel Mael - wokalista Sparks, wspomina: ,,Spotkaliśmy się z Martinem parę razy, kiedyś nawet, będąc w Los Angeles, razem z nim i z resztą zespołu poszliśmy do restauracji, w której serwowali sushi."
,,Martin miał bardzo delikatny, miękki głos" wtrąca Ron Mael, brat Russela i autor wykonywanych przez duet piosenek. ,,Jest raczej małomówny". Sparks mieli ogromne znaczenie dla Gore, który ukształtował się pod wpływem tego duetu i wymienia ich nagrany w latach 70tych album Propaganda jako jedną ze swoich niezmiennie ulubionych płyt.
To właśnie Sparks rozbudzili w nim miłość do piosenek pop i upodobanie do dziwacznych tekstów, a falset Russela odbija się echem w górnych rejestrach głosu Gore.
Ron Mael był też pełen podziwu dla warsztatu Gore`a. ,,Bardzo niewielu autorów potrafi pisać i teksty i muzykę do piosenek elektropop. To coraz rzadziej spotykana forma sztuki, jako że muzyka elektroniczna to teraz głównie kawałki do tańca. Martin jednak potrafi to robić tak, że miejsca, w których elementy tradycyjne łączą się z elektroniką pozostają niewidoczne".
Steve Malins

Utwór Never Turn Your Back On Mother Earth jest stylistycznie zbliżony do oryginału wykonywanego przez Sparks. Natomiast nagranie In A Manner Of Speaking w wersji przedstawionej przez Martina, często jest uważane za lepszą od oryginału, wykonanego przez Tuxedomoon. Innym ciekawym nagraniem jest Gone z dorobku The Comsat Angels, utrzymany w ,,depeszowej" stylistyce.
Nagrania są wspaniałym dopełnieniem do dyskografii Depeche Mode, jedynie można żałować, że to tylko sześć nagrań. Ale podobno nie zawsze ilość się liczy lecz jakość, a ta na szczęście w przypadku Counterfeit nie zawodzi.

COMPULSION
IN A MANNER OF SPEAKING
SMILE IN THE CROWD
GONE
NEVER TURN YOUR BACK ON MOTHER EARTH
MOTHERLESS CHILD

zSHARE