Obrazy syntezatorem malowane
John Foxx to artysta, który poprzez muzykę elektroniczną wyraża różne emocje. Poznaliśmy go jako rockowego wokalistę w Ultravox!, by następnie cmoknąć z podziwem słuchając nowatorskiego jak na tamte czasy albumu Metamatic. Po roku artysta wymieszał elektroniczne farby, częstując nas pięknym krajobrazem ogrodu, utrwalonym na płycie The Garden. The Golden Section oraz In Mysterious Ways to już obrazy utrzymane w ciepłych barwach, cztery wyżej wymienione płyty są tymi, w których prawdziwi nowi romantycy zakochali się po uszy.
Póżniej przyszły czasy kolaboracji, sam artysta odsunął się jakby w cień, a może po prostu stał się zbyt ,,trudny" ze swoją muzyką, by docierać do pospolitych słuchaczy. Albumy nagrywane wspólnie z Haroldem Budd czy Luisem Gordon to już inna muzyka, często jest to sztuka dla osób bezwzględnie rozmiłowanych w twórczości Foxxa.
Niestety, osobiście nie mogę się zaliczyć do wiernych słuchaczy Johna, chociaż jego ,,Europe After The Rain" oraz kompozycja ,,The Garden" swojego czasu sprawiały, że prawie czułem zapach ogrodu, promyki słońca, obcowanie z naturą i totalne oderwanie od rzeczywistości.
Dla osób, poszukujących czegoś więcej niż samej muzyki, John Foxx stworzył także ,,kościelne chorały" zapisane jako ,,Cathedral Oceans", które nabrały ostatecznego kształtu jako trylogia. To muzyka uduchowiona i najlepiej słuchać jej wieczorami, lub w skupieniu z założonymi słuchawkami.
Twórczość Foxxa i jego ,,malowanie obrazów syntezatorami" można więc podzielić na dwie części. Pierwszą określiłbym jako tą twardą, zadziorną, z szybkim tempem i nie pozbawioną przebojowości. Drugie oblicze kompozytora to ukłon w stronę gatunku zwanego jako ,,ambient", w którym jest dużo miejsca na zadumę, spokój, melancholię i zwolnienie obrotów w szalonym pędzie ludzkiego życia.
Te dwie twarze Foxxa połączyły się w jednym, niezbyt długim albumie, który teraz prezentuję. Na D.N.A. góruje jednak ,,twarz ambientu", która może i przypadnie do gustu słuchaczom rozmiłowanym w ,,ciszy w muzyce", natomiast zwolennicy skocznych rytmów będą musieli zadowolić się zaledwie dwiema kompozycjami, początkowo jakby nie pasującymi do całości.
Trzeba tutaj dodać, że D.N.A. to płyta w całości instrumentalna. Nie usłyszymy tutaj wokalu artysty, przez co wydaje się, jakbyśmy słuchali nagrań Vangelisa lub innego poety elektronicznych brzmień.
Foxx wydał te nagrania jako projekt audiowizualny - do tych dziewięciu nagrań w oryginalnym wydawnictwie została dołączona płyta DVD, na której są do obejrzenia krótkometrażowe filmy stworzone między innymi przez Macoto Tezca, Karborn oraz Jonathana Barnbrook. Filmy o różnej treści zostały stworzone na zlecenie Johna Foxxa, który połączył je ze swoją muzyką.
Brytyjskie pismo Record Collector napisało o albumie, że jest on ,,idealnym połączeniem dżwięku i obrazu. Genialny pomysł, doskonale zrobiony przez geniusza". Myślę, że słowa mocno przesadzone (chociaż w pewnym sensie Foxx geniuszem jest:)), uważam, że w kompozycjach brakuje przebłysków arcydzieła. Napotkamy za to wiele ogranych chwytów, jakie można napotkać w muzyce oznaczonej plakietką ,,ambient". Ale może, by docenić wielkość tego albumu, należałoby się zaznajomić z obrazami zawartymi na DVD, a potem brać się za ocenianie. Tak byłoby najuczciwiej. Jednak sama muzyka, która na tej płycie jest ulotna i delikatna nie broni się mimo faktu, że przecież osobiście można ruszyć wyobrażnią i malować własne obrazy do muzyki. Niestety, nie zostałem tym razem porwany i urzeczony kompozycjami zawartymi na D.N.A. Jednocześnie mam nadzieję, że nadchodząca nowa płyta ,,Interplay", na której będzie już słyszalny głos wokalisty przykuje moją uwagę na dłużej.
http://hotfile.com/dl/99515713/c36d260/dnaXX.rar.html
Póżniej przyszły czasy kolaboracji, sam artysta odsunął się jakby w cień, a może po prostu stał się zbyt ,,trudny" ze swoją muzyką, by docierać do pospolitych słuchaczy. Albumy nagrywane wspólnie z Haroldem Budd czy Luisem Gordon to już inna muzyka, często jest to sztuka dla osób bezwzględnie rozmiłowanych w twórczości Foxxa.
Niestety, osobiście nie mogę się zaliczyć do wiernych słuchaczy Johna, chociaż jego ,,Europe After The Rain" oraz kompozycja ,,The Garden" swojego czasu sprawiały, że prawie czułem zapach ogrodu, promyki słońca, obcowanie z naturą i totalne oderwanie od rzeczywistości.
Dla osób, poszukujących czegoś więcej niż samej muzyki, John Foxx stworzył także ,,kościelne chorały" zapisane jako ,,Cathedral Oceans", które nabrały ostatecznego kształtu jako trylogia. To muzyka uduchowiona i najlepiej słuchać jej wieczorami, lub w skupieniu z założonymi słuchawkami.
Twórczość Foxxa i jego ,,malowanie obrazów syntezatorami" można więc podzielić na dwie części. Pierwszą określiłbym jako tą twardą, zadziorną, z szybkim tempem i nie pozbawioną przebojowości. Drugie oblicze kompozytora to ukłon w stronę gatunku zwanego jako ,,ambient", w którym jest dużo miejsca na zadumę, spokój, melancholię i zwolnienie obrotów w szalonym pędzie ludzkiego życia.
Te dwie twarze Foxxa połączyły się w jednym, niezbyt długim albumie, który teraz prezentuję. Na D.N.A. góruje jednak ,,twarz ambientu", która może i przypadnie do gustu słuchaczom rozmiłowanym w ,,ciszy w muzyce", natomiast zwolennicy skocznych rytmów będą musieli zadowolić się zaledwie dwiema kompozycjami, początkowo jakby nie pasującymi do całości.
Trzeba tutaj dodać, że D.N.A. to płyta w całości instrumentalna. Nie usłyszymy tutaj wokalu artysty, przez co wydaje się, jakbyśmy słuchali nagrań Vangelisa lub innego poety elektronicznych brzmień.
Foxx wydał te nagrania jako projekt audiowizualny - do tych dziewięciu nagrań w oryginalnym wydawnictwie została dołączona płyta DVD, na której są do obejrzenia krótkometrażowe filmy stworzone między innymi przez Macoto Tezca, Karborn oraz Jonathana Barnbrook. Filmy o różnej treści zostały stworzone na zlecenie Johna Foxxa, który połączył je ze swoją muzyką.
Brytyjskie pismo Record Collector napisało o albumie, że jest on ,,idealnym połączeniem dżwięku i obrazu. Genialny pomysł, doskonale zrobiony przez geniusza". Myślę, że słowa mocno przesadzone (chociaż w pewnym sensie Foxx geniuszem jest:)), uważam, że w kompozycjach brakuje przebłysków arcydzieła. Napotkamy za to wiele ogranych chwytów, jakie można napotkać w muzyce oznaczonej plakietką ,,ambient". Ale może, by docenić wielkość tego albumu, należałoby się zaznajomić z obrazami zawartymi na DVD, a potem brać się za ocenianie. Tak byłoby najuczciwiej. Jednak sama muzyka, która na tej płycie jest ulotna i delikatna nie broni się mimo faktu, że przecież osobiście można ruszyć wyobrażnią i malować własne obrazy do muzyki. Niestety, nie zostałem tym razem porwany i urzeczony kompozycjami zawartymi na D.N.A. Jednocześnie mam nadzieję, że nadchodząca nowa płyta ,,Interplay", na której będzie już słyszalny głos wokalisty przykuje moją uwagę na dłużej.
1. Maybe Tomorrow
2. Kaiyahura
3. City of Mirage
4. Flightpath Tegel
5. Violet Bloom
6. Phantom Lover
7. A Secret Life 7
8. A Secret Life 2
9. Over the Mirage
http://hotfile.com/dl/99515713/c36d260/dnaXX.rar.html