czwartek, 21 lutego 2008

Kim Wilde - Kim Wilde 1981

The First Album

Tak, teraz już wiem, dlaczego mniej mi się podoba debiutancki krążek Kim Wilde od następnych pozycji... jest jeszcze zbyt rockowy :) Pamiętam, że pierwszy utwór tej wykonawczyni, który usłyszałem, to oczywiście Kids In America (1981) - zrobił na mnie spore wrażenie, zresztą nie tylko mi się spodobał. Piosenka została wielkim przebojem w Danii (numer 1 na liście), w Anglii uplasowała się na miejscu 2.
Z płyty tej sukces odniosło także nagranie Chequered Love - numer 1 we Francji, oraz miejsce drugie w Niemczech.

Gdy Kim Wilde rozpoczęła karierę tym albumem, miała niespełna dwadzieścia lat. Z miejsca okrzyknięto ją najpopularniejszą wykonawczynią w muzyce synth-pop, niektórzy żartowali (szczególnie recenzenci teledysku do Kids in America), że jest to ,,Gary Numan w spódnicy" ze swoim lodowatym spojrzeniem.

Swoje piętno na tej płycie pozostawiła progresywna grupa The Enid, która została zaproszona do nagrań. Muzycy z pełnym profesjonalizmem wykorzystali instrumentarium znajdujące się w studio, niestety słuchając przebojów z tej płyty, chyba mało kto wie, z kim (ale się złożyło:)) pani Kim nagrywała ten krążek.
Wszystkie piosenki napisali i skomponowali brat Kim : Ricky Wilde, oraz jej ojciec Marty Wilde (znany od lat producent hitów w Wielkiej Brytanii ).
Całość wyprodukował Ricky Wilde.

Stylowo piosenki kręcą się wokół elektronicznego pop- rocka, gdzieniegdzie zaczepiają nawet o rytmy reggae (Everything We Know oraz 2 6 5 8 0).
Myślę, że Kim Wilde w 1981 trafiła akurat na dobry okres w muzyce - gdzie wokalistek kręcących się w nurcie elektroniczno - popowym było wtedy jak na lekarstwo i każdy słuchał przeważnie ,,męskiej wokalizy". Na rynek wkroczyła, gdy jeszcze kobiecej konkurencji nie było w tym stylu i wszyscy rozpisywali się głównie o niej. Wokalistka nie ustrzegła się także dziennikarskich porównań do Debbie Harry i grupy Blondie, oraz naciąganych zarzutów o kopiowanie stylu zespołu ze Stanów.

3 Comments:

Blogger RObert POland said...

http://www.shareonall.com/Kim_rlfl.zip

czwartek, 21 lutego, 2008  
Blogger HaLo said...

thank you..thank you....great album..i was lucky enough to meet her about six years ago...stunning looking even today....

thanks robert

like i have said before..if you are after any old new wave/new romantic stuff let me know i may be able to help


mike

piątek, 22 lutego, 2008  
Anonymous Anonimowy said...

Witaj Robercie
Piękne dzięki za ten album, od dłuższego czasu bezskutecznie poszukuję dokonań tej pani, niestety z marnym skutkiem....dlatego niezmiernie ucieszyłem się z tej wrzutki ;-) pozdrawiam serdecznie M.

sobota, 23 lutego, 2008  

Prześlij komentarz

<< Home