poniedziałek, 28 sierpnia 2006

J.M.Jarre - Houston - bootleg


BOOTLEG... a cóż to takiego?

Bootleg jest wydaniem materiału nigdy oficjalnie nie opublikowanego. Najczęściej są to koncerty, bo taki materiał jest najłatwiej zdobyć (nagrać). Czasami są to nagrania studyjne, wersje demo, alternate takes, nagrania radiowe itp., ale to rzadkość.

Pirat jest ponownym wydaniem materiału już wcześniej oficjalnie wydanego. Najczęściej jest to
podróbka (counterfeit) - czyli wierna kopia jakiejś płyty, łącznie z poligrafią. Może to także być kopia jakiejś płyty z dołączonymi bonusami - powstaje wtedy "nowy" produkt, nie mający swego odpowiednika w oficjalnych wydaniach. Może to być także składanka typu King Crimson "The Gratest Hits" (jest coś takiego, a co), czyli płyta, której nigdy oficjalnie nie wydano, ale nadal składa się z materiału już wcześniej legalnie dostępnego.

Możliwe teoretycznie są mieszanki. Na przykład 4 utwory z nigdy niepublikowanego koncertu (czyli boolteg) plus 10 innych, opublikowanych wcześniej nagrań (czyli pirat). Ja jednak z czymś takim się jeszcze nigdy nie zetknąłem.

Jeżeli ktoś wyda na CD płytę wcześniej wydaną oficjalnie wyłącznie na winylu lub kasecie magnetofonowej to jest to, moim zdaniem, pirat. Nastąpiła tu tylko zmiana typu nośnika fonograficznego, lecz nie statusu (opubliowany/nieopublikowany) samych nagrań.
Jeżeli autor muzyki wydaje na CD swoja własną, wcześniej oficjalnie już wydaną płytę na LP czy kasecie, to wszystko zależy od tego, czy ma do tego prawo. Najczęściej - co jest smutne i przerażające - nie(!).

Prawo to posiada zazwyczaj wytwórnia, z którą zawarł kiedyś kontrakt. (Jeżeli mimo to wyda własną płytę, to jest to, niestety, pirat). Taka sytuację miał Peter Hammill z "Aerosol Grey Machine". Wytwórnia (Mercury), która posiadała prawa do tego albumu, nie była zainteresowana wydaniem go na CD. Hammill chciał wydać to w swojej wytwórni, lecz Marcury zażądała od niego(!) takich pieniędzy(!) za przekazanie praw (licencji) do wydania, że nie był w stanie tego zrobić. Dopiero jakiś czas potem płyta ta wyszła w wydawnictwie Repertoire, a potem jej inna wersja ukazała się w wytworni Hammilla Fie! Records. Nie znam jednak szczegółów - w jaki sposób rozwiązano to prawnie. Dużo na temat tych spraw pisze w swych pamiętnikach i nie tylko Robert Fripp. Polecam, choć to prawie horror.

Następna sprawa - płyty Sellesa. Czy się to komuś podoba, czy nie, do czasu ostatnich zmian w ustawie "O ochronie praw autorskich i pokrewnych" płyty Sellesa były całkowicie legalne. W poprzedniej wersji rzeczonej ustawy ochrona objęte były tylko te utwory, które powstały lub zostały publicznie odtworzone po 23.05.1974. Cala reszta mogła być swobodnie kopiowana i wydawana przez kogokolwiek. Oczywiście utwory te musiały być kopiowane z fonogramów fizycznie wydanych przed 1974 rokiem, a wiec z analogów. Nie można było skopiować dajmy na to The Dark Side of the Moon z kompaktu, ale z winylu - proszę bardzo. Ochrona praw autorskich dziel plastycznych nie miała już takiej "dziury" i stąd Selles musiał sam wymyślać nowe okładki do tych płyt, co robił, powiedzmy sobie szczerze, koszmarnie. A i do oczyszczenia dźwięku z tych analogów się nie przykładał, choć moim zdaniem robił to specjalnie, żeby nie wywołać jeszcze większej nagonki na siebie wielkich wytwórni. Płyty Sellesa zostały nazwane "legalnymi piratami" przez wytwórnie, prasę i autorów, którzy nie dostawali tantiem od tych wydań. Ten oksymoron nie znajdował jednak uzasadnienia w obowiązującym prawie.

Michał Małyszko

---------------------------------------------------------

Bootlegi pochodzą najczęściej z nielegalnych nagrań w czasie koncertów. Mogą to być nagrania różnej jakości, od słabej do bardzo dobrej, dokonywane za pomocą przenośnych magnetofonów lub kamer wideo przemycanych na koncert, czy profesjonalne nagrania bezpośrednio z konsoli miksera, dokonywane przez operatorów dźwięku. Rzadziej są to nagrania okazjonalnych transmisji radiowych lub telewizyjnych z koncertów. Bardzo rzadkimi przypadkami są bootlegi tworzone na podstawie taśm kradzionych z archiwów wytwórni płytowych. Mogą to być również wykradzione nagrania z prób, lub nagrania demo.
Dla większości grup, szczególnie tych legendarnych z okresu świetności rocka, istnieją olbrzymie katalogi bootlegów, obejmujące niemal wszystkie występy tych grup. W przeszłości wydawane na winylowych płytach lub taśmach magnetofonowych i rozprowadzane kanałami półlegalnymi. W dobie Internetu dystrybucja bootlegów jest znacznie ułatwiona.
Początkowo zjawisko było zwalczane przez artystów i producentów, lecz wobec olbrzymiej skali oraz, jak się okazało, niewielkiej jego szkodliwości, zaprzestano tego. Niektórzy artyści uznali wręcz, że cyrkulacja bootlegów jest dobrym sposobem promocji ich muzyki oraz miarą ich twórczości
.


--------------------------------------------------------------------------------
Podobnie ma się sprawa z J.Jarre i jego nagraniami z koncertów. Dajmy na to przykład naszego - w Gdansku. Oficjalna płyta jest ,,okrojona", ma tylko dziewięc (!) nagran - w dodatku wszystko na niej pięknie odczyszczono, zmiksowano i wzmocniono owacje i brawa, jakbym nie wiem co tam się działo... a bootleg zawiera nagrania, które się nie ukazały na oficjalnym albumie.

Identyczny jest przykład z koncertami w Chinach z 1980 oraz Houston/Lyon z 1986.
Na bootlegu mamy bardzo obszerny zapis z tego koncertu, ale zaznaczam - nie jest on super jakosci, wręcz monotonny, bowiem zawiera długie suity Oxygene/ Equinoxe - których nie było nie tylko na wydaniu CD ,,Houston", ale nie ma tych nagran nawet na filmie VHS z tego koncertu. Tak, że jest to surowa tasma, chyba zgrana z amerykanskiej stacji radiowej, która nadawała wtedy ten koncert na żywo.



Rendez-Vous Houston(The Radio Broadcast) 1986

1.Intro 2.Ethnicolor 3.Oxygene1 4.Oxygene2 5.Oxygene4 6.Oxygene7 7.Souvenir de Chine 8.Equinoxe4 9.Equinoxe2 10.Equinoxe5 11.Equinoxe3 12.Rendez Vous2 13.Oxygene5 14.Rendez Vous6 15.Rendez Vous4 16.Outro.

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

http://www.sendspace.com/file/xvaqe0

1:44 PM
Santa Claus said...
Note that this is a live concert, recorded from the radio on tape. This is a very low quality recording, dull, with a a very noticable hiss and some pops. As much as I like Jean Michel Jarre, this recording was not worth listening to, for me. I wish I could have gone to this concert instead.

8:24 PM
RObert POland said...
yes, i in polish language said this... only for collections, bad quality... yes.

This concert i download long time ago from P2P....

only for fans...

poniedziałek, 28 sierpnia, 2006  

Prześlij komentarz

<< Home