poniedziałek, 23 lipca 2007

Ryoga said...

...Kissing The Pink - Certain Things Are Likely

Dzięki informacji od bywalca mojego blogu o nicku Ryoga, postanowiłem pójść za jego radą i dać ,,oficjala" - tzn. dać na tej stronie ,,cynk", gdzie się ten album znajduje do ściągnięcia (bo w komentarze nie każdy zagląda przecież).

Albumy KTP nie są łatwe do znalezienia (o kupnie tego w hipermarketach możecie zapomnieć), no chyba poza pierwszym albumem. Co można powiedzieć o Certain Things Are Likely z 1986 roku. Nie ma tu utworu na miarę The Last Film - jest za to tytułowy przebój - i to dość spory - ale chyba tylko poza granicami naszego kraju. Jednak często dało się złapać ten utwór i w naszym radio - a ja już całkowicie o nim zapomniałem. Dziwne, że teraz mało kto wspomina tą piosenkę - w 1986 była naprawdę popularna.
Całość jest utrzymana w stylu pop - Kissing the Pink stworzyło w takim razie trzy różne albumy - synthpopowy, eksperymentalny oraz pop-rockowy - może przez to brak im jakiegoś swojego charakterystycznego brzmienia, ale mi to zupełnie nie przeszkadza.

Jeżeli chcecie znać moje zdanie o albumie What Noise to także nie mam zastrzeżeń, mimo, że nazywamy tą płytę ,,eksperymentalną", to jest ona łatwa w odbiorze.

FULL ALBUM HERE:

hiddenamongtheleaves.blog

================

Al Stewart (for Tomasz)

Tomasz swojego czasu poprosił mnie o płyty Al Stewart - po wrzuceniu Russians and Americans miałem zamiar dać następny, lecz... ubiegł mnie ktoś, podając chyba całą dyskografię na rapida. Linki i info tutaj (podejrzewam jednak, że Tomi już tam był i to widział...) :

Al Stewart on STH

4 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Hej !
Strasznie się cieszę że są tak życzliwi a przede wszystkim słowni i pamiętający ludzie jak Ty. Nie tylko dziękuję za Al Stewarta, właściwie za wszystkie wrzuty bo to kawał roboty a poza tym przyjemność czy to przypomnienia sobie czegoś "starego" lub poznania nowej perełki. Trochę jestem ostatnio zapracowany i nie mogę się już doczekać urlopu ale Twoją stronę obowiązkowo czytam każdego dnia. Co do Al Corley'a - pamiętam jak już u Ciebie gościł, pamiętam że dosyć miło gość śpiewa ale mnie nie powalił a teraz jeszcze raz podszedłem do tego materiału i ...znowu nic.Jakoś mało wrażliwy jestem. Większy problem mam z chłopakami z grupy Breathless - artykuły Beksy, super robota Bredaka, rarytasy jakby nie było a ja jak przeczytałem Twój wstęp, napalony na maksa i słucham, słucham...Blue Moon jak na razie najbardziej mi podchodzi a przecież powinienem skakać pod niebiosa. Moja siostra niedawno widząc mnie przy kompie powiedziała - a Ty nie masz już dość ?, czy masz czas przesłuchać choć drugi raz te wszystkie albumy ?
Czasami mam wątpliwości ale potem znowu wstaje dzień i cieszę się, że mogę czytać i wymieniać opinie nie tylko muzyczne. Trochę posmęciłem - mam nadzieję że mi wybaczysz.
Pozdr.
Tomasz

poniedziałek, 23 lipca, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Jak ja mocno sobie cenię takie obszerne komentarze.... dobrze, że są jeszcze tacy jak Ty, którzy zamiast oklepanego ,,dzięki za płytę" lub ,,please re-up" (najbardziej znienawidzona u mnie opcja) wolą sobie tutaj ,,posmęcić" hehe :D
Jeżeli po słuchaniu Corleya i tym podobnych nie rusza Ciebie nic, oznacza to nie brak wrażliwości, ale chyba lekki przesyt - sam obecnie przez to przechodzę, ostatnie ,,rewelacyjne" płyty jakoś odbieram bez emocji - nasłuchałem się chyba rózności za wszystkie czasy, ot co! :)
Breathless to nie jest lekka muzyka - i zgodzę się z Tobą, że Blue Moon jest najłatwiejszym w odbiorze.

Wydaje mi się z tego, co piszesz, że chyba urlop dostaniemy w tym samym czasie ...ja już za tydzień.
Miłego wypoczywania.
ROb

poniedziałek, 23 lipca, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

zapraszam pana na forum
www.warriorsfromhell.ipbfree.com

mam nadzieje ze znajdzie pan cos dla siebie:)

wtorek, 24 lipca, 2007  
Anonymous Anonimowy said...

Thanks, I love Al Stewart, especially the track Nostradamus. Great!

czwartek, 02 sierpnia, 2007  

Prześlij komentarz

<< Home