niedziela, 1 czerwca 2008

Martin L. Gore - Counterfeit e.p. (by REQ)

,,Dobra piosenka powinna być nie dokończona, nie może opowiadać historii do końca. Podobno w piosenkach o miłości jestem cyniczny, ale inaczej moje piosenki nie różniłyby się od pozostałych z list przebojów. Związki między ludżmi naprawdę mają ciemniejszą stronę, a ja lubię o tym pisać" - Martin Gore.

Album na życzenie, w dodatku poproszono mnie o to, by umieścić to na zshare. No problem, zdziwiony jestem tylko, że jeszcze ktoś nie ma tak powszechnie przedstawianej w sieci płyty .
Post będzie tym razem opisem zaczerpniętym z dwóch książek o Depeche Mode : autorstwa Marka Sierockiego oraz Steve Malinsa.

Urodził się 23 lipca 1961 roku jako pierworodny syn Pameli i Davida Gore. Ma dwie młodsze siostry: Jackie i Karen, 173 cm wzrostu, jasnoblond włosy i zielone oczy. W szkole był wzorowym uczniem i ujawniał niezwykły talent w dziedzinie języków obcych. Jako główny przedmiot wybrał język niemiecki.
Latem 1976 roku piętnastoletni Martin spędził kilka tygodni w miejscowości Erfole koło Bargen w Szlezwiku - Holsztynie. Tak mu się tam spodobało, że także w 1977 i 1978 roku odwiedzał swoich gospodarzy.
Obok talentu do nauki języków obcych Martin przejawiał również zainteresowania muzyczne. W roku 1979 w Youth-Club-Collage w Basildon rozpoczął próby zespół, w którym obok Martina grali Vince Clarke i Andy Fletcher. Początkowo szefem zespołu i głównym kompozytorem był Clarke. To on skomponował pierwsze hity zespołu. Martin Gore pisał wtedy głównie ,,do szuflady", ale gdy jesienią 1981 roku Vince opuścił Depeche Mode, Martin pokazał światu, co w nim drzemało: genialny kompozytor i świetny muzyk.
Z czasów szkolnych pozostał mu wielki sentyment do Niemiec. W latach 1983, 1984 i 1986 trzykrotnie z przyjaciółmi z zespołu przyjeżdżał do Berlina, by w tamtejszym Hansa Studio nagrać płyty. Podczas jednego z pobytów zakochał się w pewnej berlińskiej dziewczynie i w roku 1985 osiadł nawet na rok nad Szprewą, w małym miasteczku przy Friedrichstrasse.

Martin Gore na pierwszym planie z zespołem Depeche Mode (fotografia:Schwarzkopf & Schwarzkopf Verlag)

Od roku 1988 Martin mieszka we własnym, zabytkowym domu w Londynie.
Martin ściśle przestrzega wegetarianizmu. Jest też najdziwniejszym członkiem zespołu. Z natury jest nieśmiały i powściągliwy, lecz nikt nie śmieje się tak często, jak on.
Gore to nie tylko ,,muzyczna głowa" Depeche Mode, to również najdziwniejszy modniś świata pop. W roku 1983 zaczął się wyżywać w strojach sado-masochistycznych. To pokazywał się w podwiązkach, to znów w skórzanym uniformie, by w roku 1987 zdecydować się na bawarski strój skórzany.
Na wielu prywatkach prezentował swe zdolności striptizerskie. Raz taki występ doprowadził do wyrzucenia całej paczki z lokalu, kiedy to w roku 1985 Martin pomylił wiedeńską winiarnię z lokalem striptizowym i zademonstrował spokojnie sączącym wino gościom niezłą rozbierankę.

Ostatnio jego striptizerskie ciągoty ustąpiły miejsca słabości do gitar wszelkiego rodzaju.
Prywatnie Martin lubi zarówno słuchać zarówno muzyki klasycznej, jak i starych przebojów z lat 50tych i 60tych. Lubi chodzić do kina, uwielbia gry komputerowe, a swego najlepszego przyjaciela Andrew Fletchera uważa za bardzo dobrego piłkarza drużyny DM.
Marek Sierocki 1990

Counterfeit czyli podróbka lub fałszywka.

*Nigdy nie byłem wierzący, ale kiedyś regularnie chodziłem do kościoła i z pewnością wywarło to na mnie wpływ. Mam prawie obsesję na punkcie idei dobra i zła. Czytam dużo książek o czarnej magii. Może rzeczywiście moje piosenki propagują niemoralność, ale jeśli dobrze się w nie wsłuchać, można odnależć w nich poczucie winy. Taki sam wpływ ma na mnie Camus, Kafka i Brecht, jak i piosenki pop.*

W 1989 roku Martin Gore wydał swój pierwszy solowy minilongplay zatytułowany Counterfeit.
Zawiera 25 minut muzyki: sześć utworów - coverów wybranych z dyskografii Comsat Angels,
Durutti Column, Tuxedomoon oraz Sparks .

Russel Mael - wokalista Sparks, wspomina: ,,Spotkaliśmy się z Martinem parę razy, kiedyś nawet, będąc w Los Angeles, razem z nim i z resztą zespołu poszliśmy do restauracji, w której serwowali sushi."
,,Martin miał bardzo delikatny, miękki głos" wtrąca Ron Mael, brat Russela i autor wykonywanych przez duet piosenek. ,,Jest raczej małomówny". Sparks mieli ogromne znaczenie dla Gore, który ukształtował się pod wpływem tego duetu i wymienia ich nagrany w latach 70tych album Propaganda jako jedną ze swoich niezmiennie ulubionych płyt.
To właśnie Sparks rozbudzili w nim miłość do piosenek pop i upodobanie do dziwacznych tekstów, a falset Russela odbija się echem w górnych rejestrach głosu Gore.
Ron Mael był też pełen podziwu dla warsztatu Gore`a. ,,Bardzo niewielu autorów potrafi pisać i teksty i muzykę do piosenek elektropop. To coraz rzadziej spotykana forma sztuki, jako że muzyka elektroniczna to teraz głównie kawałki do tańca. Martin jednak potrafi to robić tak, że miejsca, w których elementy tradycyjne łączą się z elektroniką pozostają niewidoczne".
Steve Malins

Utwór Never Turn Your Back On Mother Earth jest stylistycznie zbliżony do oryginału wykonywanego przez Sparks. Natomiast nagranie In A Manner Of Speaking w wersji przedstawionej przez Martina, często jest uważane za lepszą od oryginału, wykonanego przez Tuxedomoon. Innym ciekawym nagraniem jest Gone z dorobku The Comsat Angels, utrzymany w ,,depeszowej" stylistyce.
Nagrania są wspaniałym dopełnieniem do dyskografii Depeche Mode, jedynie można żałować, że to tylko sześć nagrań. Ale podobno nie zawsze ilość się liczy lecz jakość, a ta na szczęście w przypadku Counterfeit nie zawodzi.

COMPULSION
IN A MANNER OF SPEAKING
SMILE IN THE CROWD
GONE
NEVER TURN YOUR BACK ON MOTHER EARTH
MOTHERLESS CHILD

zSHARE

1 Comments:

Blogger sond said...

Przyznam szczerze, że dotychczas słyszałem tylko Counterfeit II które uważam za naprawdę wartościowe nagranie. Na Counterfeit EP na pierwsze słuchanie cholernie przeszkadza mi "gahanowski" wokal... Dwójka była już w pełni świadomym manifestem artystycznym i co ważne znakiem, że istnieje życie poza Depeche Mode. Czego niestety za Chiny Ludowe i pół Ameryki nie mogę powiedzieć o "Paper Monsters". Dla mnie ta płyta była znakiem, że niedaleko pada Gahan od DM. Z jego drugą płytą to już trochę inna historia.

Pozdrawiam

poniedziałek, 02 czerwca, 2008  

Prześlij komentarz

<< Home