sobota, 23 sierpnia 2008

Limahl & Kajagoogoo - Hammersmith Odeon 1983

Już za chwileczkę, już za momencik... z ogromnym zaciekawieniem wyczekuję niedzielnego występu tej grupy w Sopocie. Do minusów festiwalowej imprezy zaliczam to, że artyści chyba wykonają maksymalnie po trzy, cztery utwory i zejdą ze sceny... Jak to będzie wyglądało - zobaczymy już niedługo, nie omieszkam także opisać swoich wrażeń z festiwalu sopockiego, więc lepiej się tam postarajcie...
Korzystając z tego, że Limahl, Nick Beggs, Jez Strode, Steve Askew oraz Stu Neale postanowili wystąpić w naszym kraju, udostępniłem na łamach swojego bloga dwa koncerty. Pierwszy - Thanks Japan - stali czytelnicy już znają (link został na życzenie wznowiony).
O ile w przypadku koncertu z Japonii usłyszymy grupę już bez Limahla, nagrania z sali Hammersmith Odeon zawierają występ jeszcze z tym wokalistą.
O Limahlu oraz o KajaGooGoo na moim blogu było już sporo napisane, krótko więc dodam, że live pochodzi z 31 maja roku 1983 i grupa promowała swój pierwszy album ,,White Feathers".
Niepowtarzalna atmosfera londyńskiego Hammersmith, piski rozhisteryzowanych fanek i muzyka - chociaż to pop, ale za to z prawdziwymi muzykami i instrumentami - nie mający nic wspólnego z boysbandami, które powstawały w latach 90tych. No, może poza wyglądem.

A teraz druga i ostatnia część wywiadu ze Steve Askew`em z roku 1984, który przeprowadził pan Wojciech Soporek. Wywiad opublikował miesięcznik Non Stop.

Moim faworytem jest Al Di Meola (Steve Askew - wywiad z 1984 roku)
Część druga i ostatnia.

-Rock to przede wszystkim gitarzyści. Czy mógłbyś wymienić Twoich mistrzów gitary?
-Kiedy zaczynałem grać, wielki wpływ na mnie wywierał Jimmy Page. Miałem wtedy trzynaście, czternaście lat. Teraz wiele się zmieniło. Moim faworytem jest Al Di Meola. Lubię też słuchać Billa Nelsona, Danny McIntosha, Marka Knopflera. Jest zresztą wielu gitarzystów rockowych, których gra mi w tej chwili odpowiada. Lubię przede wszystkim inteligentnych gitarzystów - mówię to naturalnie w kontekście muzycznym. Dlatego też do wymienionej grupy dodałbym jeszcze Franka Zappę.

-Co myślisz na temat eksplozji elektroniki w muzyce? Czy nie obawiasz się, że inżynier może niedługo zastąpić muzyka?
-To dobrze, że technika idzie tak gwałtownie do przodu. Dzisiaj wszyscy mają walkmany i bardzo dobrze. Nie mam również nic przeciwko syntezatorom i komputerom muzycznym. Nie jestem jednak zwolennikiem muzyki klinicznej, muzyki robotopodobnej, która mimo iż doskonale nadaje się do tańca, nie ma duszy. Tego rodzaju muzyka jest fabrykowana, a nie komponowana. Bardzo lubię natomiast Herbie Hancocka i sposób w jaki połączył elektronikę z jazzem, funkiem, disco i do pewnego stopnia z rockiem. W jego wypadku na pewno nie ma mowy o dehumanizacji muzyki i o to, myślę, chodzi.

-Przez cały czas naszej rozmowy przewijają się dwa hasła: jazz i hard rock. O jazzie było sporo. Pora więc na hard rock. Chciałbym dowiedzieć się, jak patrzysz na tę muzykę dzisiaj.
-W tej chwili hard rock nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Mówię to oczywiście w kontekście własnej muzyki.

-A jak określasz kondycję hard rocka jeśli chodzi o cały brytyjski rynek muzyczny?
-Hard rock niewiele dziś znaczy. Gra się bowiem to samo, co niemal przed dwudziestu laty. Wspomniałem o Led Zeppelin. Dzisiejsze zespoły hard rockowe są niezbyt udolną namiastką tamtej grupy. Stanowią kiepską kontynuację tego, co dawno zostało zrobione. Wystarczy posłuchać tekstów śpiewanych przez dzisiejszych hard rockowców. To jest straszne. Być może dla dzieciaków, dla których Led Zeppelin to prehistoria, współczesny hard rock ma jakieś znaczenie. Ja twierdzę, że w porównaniu z innymi gatunkami muzyki, hard rock w Wielkiej Brytanii jest martwy. Alexis Korner i John Mayall stworzyli kiedyś tę muzykę poprzez ludzi, których skierowali na szerokie wody. Chyba nie muszę mówić na czyją stronę wypada konfrontacja Cream, Led Zeppelin, no i oczywiście Jimi Hendrixa z dzisiejszymi przedstawicielami hard rocka.

-Jedne gatunki rocka idą do lamusa. Na ich miejsce pojawiają się inne. Jaka muzyka będzie dominowała w najbliższej przyszłości?
-Rozwój rocka dowodzi, że w przyszłości rozwijać się będą gatunki, które korzeniami tkwić będą w muzyce gospel i bluesie. Oczywiście dojdzie do tego pierwiastek elektroniki. Stałym zmianom będzie ulegało brzmienie, ale rdzeń, jądro muzyki nie zmieni się. Historia tej muzyki jest tego najlepszym dowodem.

rozmawiał: WOJCIECH SOPOREK
NON-STOP listopad 1984 (nr 11 [146] rok XIII)

LIMAHL and KAJAGOOGOO

1983-white feathers tour (live at hammermith odeon, london 31-may-1983)

Intro - Kajagoogoo - Interview rooms (7:02)
This car is fast (4:16)
Monochromatic (4:05)
Hang on now (1) (3:49)
Magician man (5:06)
Take another view (4:04)
Ooh to be ah (4:12)
White feathers (3:28)
Frayo (4:56)
Ergonomics (3:58)
Too shy (4:31)
Lies and promises (3:56)
Hang on now (2) (3:52)

PART 1

PART 2

2 Comments:

Blogger RObert POland said...

password:
robartopoland.blogspot.com

sobota, 23 sierpnia, 2008  
Anonymous Anonimowy said...

witaj Robercie :)
wielkie ukłony w Twoją stronę za ten koncert z Londynu, uwielbiem tą formację :) ale nigdy nie słyszałem tych nagrań. Pozdrawiam

niedziela, 24 sierpnia, 2008  

Prześlij komentarz

<< Home