wtorek, 7 października 2008

Midge Ure - Went To Coney Island O.S.T.

,,Midż i jego motór"
Pamiętacie film z 1979 roku ,,The Warriors"?
Gang ,,Warriorsów" pochodzący z Coney Island, zostaje niesłusznie podejrzany o zabójstwo na zjeżdzie gangów z Nowego Jorku. Rozpoczynają walkę o przetrwanie, by dowlec się przez cały Manhattan ( a właściwie przez jego ,,zadupia" i podziemia aż do swojej dzielnicy. Na drodze stają im konkurencyjne gangi z całego miasta plus gliniarze... ech, film po latach nadal ma klimat, choć dialogi w nim są przeciętne i jako całość nie posiada filozoficznej ,,głębi", to nadal się go ogląda w napięciu. Bądż co bądż, droga z Bronksu na Coney Island to nie bułka z masłem... szczególnie, gdy na drodze stają skini, gang z baseballami w dłoniach czy chociażby rolkarz - twardziel.
Przypomniałem sobie o ,,The Warriors", dzięki tytułowi albumu Midge Ure`a. Coney Island słynie ze swojego parku rozrywki wraz z kultowym diabelskim kołem (Wonder Wheel), oraz Cyclone Roller Coaster`em (to te wagoniki, na które chyba nigdy w życiu nie wsiądę, nawet z zabezpieczeniami).
Czas przejść do muzyki. Midge Ure - cóż, znamy go przede wszystkim z nagrań z Ultravox, oraz solowych dokonań. Went To Coney Island to dość szczególna płyta opatrzona nazwiskiem Ure`a. I chyba to nazwisko w większości jest tak zwanym lepem na muchy - w tym przypadku zastosowano lep na słuchacza. Wątpię, bym zainteresował się tymi nagraniami, jeżeli płyta miała by jedynie tytuł opatrzony nazwą ,,sountrack". Tak, moi mili, jest to bowiem soundtrack - czyli muzyka do filmu, a więc i nagrania prawie w całości... instrumentalne.
Miłośnicy głosu Midge`a nie mają tutaj absolutnie nic do słuchania, chyba że jest wśród Was jakaś wybitnie uzdolniona persona, wtedy może ponucić sobie do tych kompozycji...

Went To Coney Island rozpoczyna Gabby Variations i powoduje mieszane odczucia. Poszatkowane brzmienie, z początku dezorientujące słuchacza (chyba płyta jest zrysowana) doprowadza do irytacji. Na szczęście z każdą następną kompozycją jest coraz lepiej. Dwa nagrania, które nawet nie mają minuty długości - High Noon On 103rd St., oraz Surgery to fascynacja westernowym Ennio Morricone i nocnymi klimatami na odludziu.
Po nich zostajemy uraczeni zmianą klimatu na... pop dance`owy (Stan`s Disco), co przy porównaniu z nagraniami Ultravox powoduje uśmieszek politowania.
Jeden z ciekawszych utworów (choć i tak nie trwa jedną minutę) - Arriving At Coney - rozpoczyna ambientową część albumu, podtrzymaną tajemniczą Midday Suite, Bumper Cars, oraz leniwym Pawnshop. Po tych utworach słuchacz szybko się łapie na tym, aby sprawdzić okładkę, czy czasem nie jest to błąd i jako kompozytor nie widnieje Vangelis...
Słuchacze new-age na pewno nie będą zawiedzeni... a miłośnicy muzyki Ure`a? No cóż, jeżeli jesteś otwarty na balansowanie po różnych gatunkach muzycznych ( w większości elektroniczny i ambientowy), możesz się przekonać. Ure z pewnością chciał popróbować swoich sił w tworzeniu muzyki do filmu. Jedni potraktują tą płytę jako ciekawostkę, a konserwatywni odrzucą ją z niesmakiem, mówiąc ,, gdzie jest twój wokal, panie Ure"...
Podsumowując: płyta broni się ambientowymi melodyjkami i nazwiskiem Ure`a, ale od takich brzmień mamy Vangelisa, Tangerine Dream i Kitaro. I szczerze mówiąc, wychodzi im to o niebo lepiej.

Pliki zdobyte od klienta soulseek w jakości 128 kbps. Lepsze to niż nic... audiofilom dziękujemy.
PS. Jako bonus track - Ant Music!

The Gabby Variations - 2:41
High Noon on 103rd Street - 0:54
Surgery - 0:53
Stan's Disco - 2:02
Stealing Candy - 2:43
Arriving at Coney - :44
Midday Suite - 3:21
Bumper Cars/Locket Stealing - 2:40
Pawnshop/Jerry Mahoney - 4:50
Finding Richie Again - 2:08
Allegra - 0:48
Richie Calls His Mom - 3:11
Wedding - 2:34
Lost Point - 4:34 (NOT done by Midge Ure)
Return to Skeetball - 2:22

http://www8.zippyshare.com/v/484162/file.html

4 Comments:

Blogger w-basia said...

Motór jest extra, a Midż przy nim prezentuje się zajebiście! :)
Robercie, dziękuję pięknie za tę muzykę, nie miałam okazji jeszcze jej poznać. Inne wcielenie Midge'a. Wolę jednak jego riffy i śpiew :)
Pozdrawiam :)

sobota, 11 października, 2008  
Blogger RObert POland said...

Wolę jednak jego riffy i śpiew :)

No właśnie Basiu, a nam przecież chodziło o odgłos paszczą...
Za pierwszym przesłuchaniem ta muzyka niezbyt przypadła mi do gustu - możliwe, że w połączeniu z obrazem - jako muzyka do filmu - znakomicie to jest dopasowane. Niestety, filmu nie widziałem.

Pozdrawiam także i dziękuję za odwiedziny.

ROb.

sobota, 11 października, 2008  
Anonymous Anonimowy said...

Napisz jakiś zbiorczy post o zespole XIII.Stoleti. O ile lubisz tę grupę. Dużo nie polskojęzycznych czyta twój blog a ja mam wrażenie że ten zespół jest mało znany na tzw zachodzie. Szkoda bo w gatunku okołogoticrockowym nagrali kilka płyt które biją na głowę sporą cześć pozycji z topu gothic rockowego.

niedziela, 12 października, 2008  
Blogger Spy 1969 said...

Rob,

I love Midge Ure music...!!!

Excellent O.S.T.


Thx.



:) Spy 1969


SPY IN THE CAB
http://spyinthecab.blogspot.com

poniedziałek, 13 października, 2008  

Prześlij komentarz

<< Home