sobota, 7 marca 2009

Richard Strange & The Engine Room - Going, Gone

http://www.richardstrange.com

Czasami człowiekowi wydaje się, że już wszystko, co powstało w latach osiemdziesiątych, już słyszał i doprawdy ciężko będzie z ,,elementem zaskoczenia". Przeważnie wtedy taka osoba otrzymuje pewien materiał do przesłuchania, o którym wszyscy już wiedzą, poza nim samym.

Jednym z takich odkrytych niedawno albumów, o którym nic mi nie było wiadomo, jest przedstawiany teraz ,,Going, Gone" - syntezatorowo, popowy świat wykreowany przez Richarda Strange`a i The Engine Room.
Richard Strange (kojarzy mi się to nazwisko z Steve Strange :)) to kompozytor, aktor i pisarz, urodzony w styczniu roku 1951. W roku 1974 zwrócił na siebie uwagę z protopunkowym zespołem Doctors Of Madness (w którym był także przez pewien czas Dave Vanian z The Damned).

W 1980 roku założył niezwykle wpływowe media w postaci klubu Cabaret Futura, ponadto jako aktor wystąpił w filmach Tima Burtona, Neil Jordana oraz Martina Scorsese. Jako ciekawostkę odkryłem przy okazji, że zagrał w Batmanie u boku Jacka ,,Joker`a" Nicholsona jako jeden z jego zbirów :)

Poza Doctors Of Madness, których aktywność przypada na lata siedemdziesiąte, Richard Strange rozpoczął nagrywanie albumów pod swoim nazwiskiem, oraz jako Richard Strange and the Engine Room. Pod tym szyldem wydane zostały dwie płyty - pierwsza z nich to Going, Gone z 1986 roku, następną pozycją jest krążek The Rest In Silence pochodzący z roku 1990.
Szczerze mówiąc, znany jest mi jedynie przedstawiany teraz krążek - z resztą materiału mam zamiar dopiero się zapoznać.
Co można powiedzieć o muzyce? Na pewno jest to muzyka pop, z charakterystycznym w latach 80tych, potężnym męskim wokalem, a i na brak elektroniki nie ma tu co narzekać.
Chociaż muzyka nie różni się i nie wybija niczym wyjątkowym, to i tak chętnie wracam do tych nagrań, może za sprawą bogatej aranżacji i niezłych wstawek między kompozycjami. Brak tu zdecydowanie jakiegokolwiek przeboju, hitu, z którym można by Steve`a... ups, Richarda Strange`a kojarzyć... ale niektóre płyty takie są, że potrafią się obronić nawet i bez tego.
Porcja niezłej muzyki dla miłośników synthpopu z lat osiemdziesiątych.

1 Damascus (6:05)
2 The Lion's Den (4:09)
3 Banco Celestial (4:57)
4 Dominoes (3:54)
5 The Fall Of The House Of U (5:25)
6 Fear Is The Engine (4:31)
7 Wounded (4:22)
8 Love Scare (6:46)
9 Pride, Time And Inspiration (4:41)
10 Pioneering Surgery (6:06)

http://sharebee.com/4a08bc14

3 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Cieszę sie,, że znowu nadajesz :)
Ja z kolei znam Rest In Silence, a było to tak: pod koniec 1990r w "wypożyczalni" czyli przegrywalni CD na ul Szamarzewskiego w Poznaniu przemiły facet o aparycji Brendana Perry lub kard Richeliu wcisnął mi to do przegrania jako "NAJNOWSZY ALBUM STEVE'A STRANGE'A". No poprostu sensacja. Przegrałem w ciemno na BasfaC90 strA. W domu słucham, no fajne, jakos mało Strangowaty glos ale gra i jest ok. Wbił mi się w pamięć zwłaszcza ostatni kawałek "The Ghost Of Brian Jones" z cytatami z Ruby Tuesday. Ta płyta to naprawde niezly kawalek popu z popłuczynami nerromantic. Kasetki od lat nie slucham, ale mam ja do dzisiaj na pamiatkę. Na str B weszło pięknie "Real Life" Magazine :)

Tyle
pozdrawiam
peiter

wtorek, 10 marca, 2009  
Blogger 80sMan said...

Lubie takie opowiesci bo jest w nich prawda o minionych dniach... Trudno znalezc podobne wspomnienia w czasach gdy ludzie gadaja o nowych telefonach i kryzysie [swoja droga jak to mozliwe ze guru Leszek B nie przewidzial zalamania - wszak to geniusz]...
Co do muzyki to kiedys to slyszalem ale jakos emocji nie wzbudzilo... Ot taka ciekawostka z tamtych lat - ani zla ani dobra ROb ale dobrze ze jest bo na tle dzisiejszych dzwiekow power by budka z hot dogami to brzmi jak kawal swietnej muzyki...

piątek, 13 marca, 2009  
Anonymous Anonimowy said...

Thank you :-)

sobota, 02 maja, 2009  

Prześlij komentarz

<< Home