czwartek, 11 czerwca 2009

Moti Special - Dancing For Victory 1990

Czy zastanawialiście się, kto będzie najbardziej niezadowolony, gdy nastąpi zmartwychwstanie? Z całą pewnością stwierdzam : grabarz. Widząc tyle ludków, wychodzących z grobów, złapie się za głowę i powie: ,,Jasna cholera, ja się tyle namęczyłem, by ich zakopać, a oni mi tu teraz wszyscy wyłażą!"

Jestem grabarzem. Niektóre płyty i nagrania zakopuję z powodu ich nijakości i przeciętności. Powinny leżeć pod kurzem zapomnienia i nigdy więcej nie oglądać światła lasera. Niektóre przypadki znalazły się na moim blogu, przeważnie za namową osób proszących o jakiś tam ,,rarytas" hehe. A rarytasy nie zawsze są ,,cool". Nie będę wymieniał tych wynalazków z nazwy, bo co niektórzy się obrażą, a nadgorliwcy mogliby nawet dyskutować, że dana płyta wcale nie jest tak zła, jak opisuję.

Jestem opanowanym romantykiem. Nagrania, które do niedawna chłonąłem, nawet ze względu na samą nazwę zespołu, obecnie straciły na wartości. W latach dziewięćdziesiątych, gdy epoka syntezatorowego brzmienia odsunięta została na boczny tor, a w sklepach ciężko było cokolwiek znależć z tamtych lat na CD, byłem wtedy jeszcze gorącym romantykiem - czyli: nieważne, jaki to album, ważne było nazwisko. Gary Numan ukazał się dopiero w 1993 roku... w dodatku na składance dwupłytowej ,,The best of..." podobnie było z Howardem Jones, czy Kapitanem Nemo. Ale ja pragnąłem nie składanek, lecz konkretnych ,,albumów", które znalazły w latach osiemdziesiątych miliony słuchaczy. Pamiętam, że nie było lekko.

Jestem poczuciem odrzucenia Jacka. Chciałbym zniszczyć coś pięknego. (z filmu Fight Club:)). Zdecydowałem się zaprezentować nagrania, które od sporego czasu leżały w grobowcu. Większość osób zapewne zna hit ,,Cold Days Hot Nights" grupy Moti Special z ich PIERWSZEJ płyty. Sukces nagrania w dużej mierze przysługuje Michaelowi Cretu, który album wyprodukował a także grał w zespole na instrumentach klawiszowych. Drugi album, już bez Cretu i bez zdecydowanego hitu jest poczuciem odrzucenia... przez samych słuchaczy. Chociaż muzyka nie jest dyskotekową siekaniną (przypomina bardziej nagrania zza oceanu), to dla mnie jest to jedna z płyt, które mogłyby spróchnieć pod ziemią.
Powtórzę więc, co napisałem powyżej: zbierając różne nagrania, nieważna była zawartość - byle była znajomo brzmiąca nazwa. Moti Special - no cóż, album Motivation jeszcze ma w swojej zawartości dwa przeboje. Drugą płytę traktujcie jako ciekawostkę.

Jestem chodzącą naiwnością. Podobnie było, gdy zobaczyłem na ryneczku (były lata 90`te:)) płytę ,,Revelation" o elektryzującej mnie nazwie Ultravox :) O tym, co się na płytce znajduje, szkoda pisać. Podobnie trzeci album niejakiego Landscape.
Dzięki temu, że obecnie mamy taki wynalazek, jak internet, możemy swoje rozgrzane do czerwoności pały (bez skojarzeń)... no dobra, żle się wyraziłem. A ty nie ciesz tak się przed monitorem:) ... A więc, możemy swoje rozgrzane do czerwoności głowy schładzać od czasu do czasu rzeczami gorszymi - lecz chyba byśmy woleli, aby takich przypadków było jak najmniej.
Dlatego radzę osobom, które spodziewałyby się tu jakiejś rewelacji: do prezentowanego materiału podejdżcie chłodno i bez emocji. Innym razem faktycznie ten wątpliwy ,,rarytas" podziała na Was jak zimny prysznic.

http://www.zshare.net/download/6122326234c8ba91

6 Comments:

Blogger RObert POland said...

password:

robertopoland.blogspot.com

czwartek, 11 czerwca, 2009  
Blogger TOM said...

Czy to lustro ? No, wypisz wymaluj - to samo. Czasami nazwisko danego artysty powodowało gęsią skórkę, brałeś w ciemno ... a potem czasem gorzkie rozczarowanie. O kupowaniu a raczej bezskutecznym poszukiwaniem regularnych albumów ulubionych wykonawców to dopiero był problem. Oczywiście zawsze pan w sklepie - ale mamy "the best of" - well...nie o to chodziło.
"Posmakuję" Glorii Estefan - nie powiem "one, two, tree" czy "congo" fajne numery, poza tym piękna kobieta - szczerze, słyszałem jeden czy dwa albumy tej artystki - mówiąc delikatnie nie zachwyciły mnie jako całość, mniej znam dokonania wcześniejsze - zobaczymy, co do Moti Special - nie będę owijał w bawełnę - poza ich największym hitem "ja dziękuję". Po prostu ich nie czuję.
PS
Rob pamiętasz takiego pana Black ?
Żartowałem oczywiście.
Kilka dni temu na jakimś portalu przypominali artystów z lat 80-tych, ich zdjęcia z "wtedy" i dzisiejsze + króki opis.
Black wypadł mizernie. Nie tylko się "posunął" ale łatka artysty "one hit wonder" Mam ten najbardziej znany album z nieśmiertelnym "Wonderful life" ale jak trochę pogrzebałem w starych notowaniach trójkowej listy - gościło tam kilka kawałków z płyty "Comedy" z 1988 roku.
Nie masz jej gdzieś pod ręką ?
Nie jest to żaden ulubiony artysta ale z przyjemnością odświeżyłbym sobie tamte numery.
Pozdr
Tomasz

piątek, 12 czerwca, 2009  
Blogger RObert POland said...

Dzięki Tomaszu za wpis.
Glorię Estefan wrzuciłem, ponieważ ktoś tego poszukiwał. Osobiście mnie tam też nie grzeje ani nie ziębi :) taka sobie muzyczka latyno - dyskotekowa.
A Black? hm... nie znam...
No dobra, żartuję :) Napisałeś, że Black wypadł ,,mizernie". Mnie najbardziej zaszokował obecny wygląd Jasona Donowana. Chociaż, jak ja sam się obecnie gapię w lustro, to też wyglądam już jak koszmar... no ale to już czterdziestka na karku, a nie wieczny siedemnastolatek... Forever Young, chciałoby się rzec :)

Album ,,Comedy" gdzieś chyba mam ściągnięty.
Problem jest w tym, że jak mam zgrywane na CD-Rach (jako pliki mp3 w folderach) - więcej muzy wchodzi :)i trochę trzeba się naszukać, nie mam tego ułożonego alfabetycznie, więc trochę będę się bawił w ,,Projekt Chaos" :) Podejrzewam, że z tą płytą nie będzie problemu i z umieszczeniem jej tutaj.
Miłego weekendu.

ROb.

piątek, 12 czerwca, 2009  
Blogger RObert POland said...

P.S. Donovana miało być

piątek, 12 czerwca, 2009  
Blogger TOM said...

A widzisz. Tak, tak Jason przebił wszystkich - jak napisałeś to sobie przypomniałem...bo trochę przypomina mi obecnego prezydenta Francji.
Ważniejsze jest jednak to ( niestety )że wszyscy się zmieniamy a tylko nieliczni wyglądają korzystniej niż kilka, kilkanaście i więcej lat wstecz.
Tobie też życzę fajnego weekendu ( ja do ostatniej chwili nie wiedziałem czy będę miał wolny ale się udało ) - żeby jeszcze pogoda była super. Ponoć od poniedziałku będą upały, he he ! No to akurat jak pójdziemy znów do pracy. Jak mawia koleżanka TAKI LAJF - pożyjemy, zobaczymy.
Tomasz

piątek, 12 czerwca, 2009  
Anonymous Anonimowy said...

http://cult-maxis.blogspot.com/

czwartek, 31 grudnia, 2009  

Prześlij komentarz

<< Home