piątek, 24 kwietnia 2009

The Cure - Live in Dusseldorf 1981

Parę dni temu (konkretnie 21 kwietnia) Robert Smith obchodził swoje pięćdziesiąte urodziny. W komentarzu do posta ,,Make-up w muzyce", peiter, jeden z czytelników, zwrócił uwagę, że tą osobę pominąłem w opisie popularnych-wytapetowanych... W pierwszym odruchu chciałem odpisać, że jest to artykuł o malujących się facetach, a Smith to przecież kobieta... ale by mi się dostało;). Pominąłem także makijażowatego Gary Numana (szczególnie z okresu Berserker - koszmarny image), Adama Ant i wielu innych...

Powracając do Roberta Smitha i zespołu The Cure, mało jaki zespół potrafił wypracować własne brzmienie. Surowe, przygnębiające, gdzie brak jakichkolwiek złudzeń na to, że istnieje cukierkowy świat.
The Cure dawało młodym ludziom solidnego kopa na przebudzenie, by otworzyć oczy i zobaczyć, jak jest naprawdę. Że blask, sława i to co ładne, dość szybko przemija. Teraz, po latach zdrowo możemy ocenić, że chłopaki mieli rację. Podczas gdy wiele mało oryginalnych bandów poszło obecnie w odstawkę, nazwa The Cure wciąż elektryzuje.

Wypracowywanie własnego stylu wprowadzało w bezradność muzycznych speców, którzy wciąż lubią ubierać zespoły w kategorie.
Często Robert Smith zaprzeczał, gdy dziennikarze usiłowali szufladkować ich do przegródki ,,coldwave".
,,To głupota. - odpowiedział Smith w 1981 roku w jednym z wywiadów dla francuskiego pisma Rock and Folk - Myślę, że to, co robimy jest bardziej optymistyczne niż pesymistyczne. Błąd może pochodzić z faktu, że czasami pozwolimy na bycie ,,emocjonalnie surowym", ale nie mamy nic wspólnego na przykład z Kraftwerk, chociaż już zrobili kilka dobrych rzeczy w swoim gatunku.
Bardzo łatwo jest stanąć na scenie z beznamiętną twarzą i gadać do mikrofonu ,,Jestem maszyną".
Tego rodzaju zachowanie było prawie karykaturalne, a inne zespoły to zaadoptowały.
Nigdy nie lubiłem takich grup jak Human League, dla mnie to beznadziejna muzyka. Wolę Public Image, Siouxsie and the Banshees, Joy Division, a także New Order, nawet, jeżeli nie mają już tak dramatycznego wymiaru, jak kiedyś. Coś pozytywnego promieniuje z tych grup, są to ludzie którzy żyją poza formatem pop konwencji."

Muzyka The Cure dla niektórych nie jest łatwo dostępna w odbiorze. Robert Smith odszedł od pomysłu tworzenia muzyki pop, wiedząc, że nie jest jedynym, mającym takie nastawienie.
,,Chcemy uniknąć wszelkich kategoryzacji" - mówił Robert Smith - ,,Nasze utwory stają się coraz dłuższe i rozbudowane. Dlaczego mamy się ograniczać do trzyminutowych pop piosenek? Oczywiście jest to możliwe, aby ukazać swoje emocje w trzy minuty, ale jest to także możliwe w trzy sekundy."
Myślę, że właśnie takie podejście do tworzenia muzyki pozwala stać się ,,bycie jedynym i niepowtarzalnym", jednocześnie wpisując się w grono najważniejszych wykonawców muzyki rozrywkowej.

The Holy Hour
In Your House
The Drowning Man
10.15. Saturday Night
Accuracy
Funeral Party
M
Primary
Other Voices
All Cats Are Grey
At Night
Fire In Cairo
Play For Today
Grinding Halt
A Forest
Faith

http://www.sendspace.pl/file/sT2V7SyF/

7 Comments:

Anonymous peiter said...

w zadzie tapeciarstwo ( zwłaszcza podoczne) było szczególnie rozpowszechnione u nowofalofców pomiędzy powiedzmy 80tym a 84 rokiem, spójrzmy a pożołkłe plakaty
SimpleMinds, DepecheMode,Ultravox, CNouveaux, Durans..

piątek, 24 kwietnia, 2009  
Blogger sond said...

Chyba najbardziej w dyskografii The Cure lubię dwie płyty: "Boys Don't Cry" i "Seventeen Seconds". Co wcale nie oznacza, że nie cenię całego dorobku grupy. Jednak wydaje mi się że The Cure gaśnie coraz bardziej. Przestało mnie już chyba satysfakcjonować ni to śpiewanie, ni to jęczenie Smitha.
Robert Smith powiedział kiedyś o przewidywanej długości swojej kariery: "Jeśli kiedyś stwierdzę, że stałem się karykaturą, wtedy przestanę.". To jak do cholery mam ocenić ostatni album The Cure? Bo jak nic z każdym albumem formacji spada liczba utworów, których naprawdę da się słuchać i warto je gdzieś zapisać.
Nie wiem gdzie zmierza pan Robert Smith z kolegami, ale niestety wydaje mi się to dość karykaturalne.
Dzięki za fajny bootleg.
sondowski

piątek, 24 kwietnia, 2009  
Anonymous Anonimowy said...

The Cure... Pamietam dziewczyny o typie "intelektualistek" [czarny sweter,okulary] dla ktorych byl to zespol kultowy.
I wlasnie to chyba byl wlasciwy adres - mlode panienki przezywajace "cierpienia" Roberta S a nawet mu wspolczujace...
Takie tanie emocje dla brzydszej czesci zenskiej populacji.
Byli nawet fajni w czasach Killing An Arab czy Boys Don't Cry ale fajnosc polegala na tym ze wtedy pisali piosenki a nie pseudo intelektualne elaboraty...
Nawet dzis nie moge dotrwac do konca takiego Pornography na przyklad.
Ktos wyzej wspomnial o byciu karykatura i tu cisnie sie do glowy mysl - czy nie jest karykaturalne ze 50 letni facet udaje nastolatka ?
Kurcze jak mialem nascie lat to lubilem grac w pilke ale dzis by mi taki pomysl nie zaswital czyli kazdy wiek ma swoje prawa...
Ale business is business mr. Smith... A ze zawsze beda brzydkie dziewczeta....
80sMan

niedziela, 26 kwietnia, 2009  
Anonymous peiter said...

80sMan - moim zdaniem osąd Smytha jest bardzo niesprawiedliwy. O ile wizualnie Gruby jest zdecydowanie karykaturalny przynajmniej od 15 lat, to jednak to co robi z Kurami było/bywa nadal bardzo ciekawe i inspirujące.

poniedziałek, 27 kwietnia, 2009  
Blogger kurtigghiu said...

mitici!!! grande gruppo anni 80

piątek, 16 października, 2009  
Anonymous Anonimowy said...

Hello,do have to make an account or how is it possible to get this file.I can't read polish and i can't find the right button to download...

poniedziałek, 19 kwietnia, 2010  
Blogger RObert POland said...

Yes... this is limit...
Try later or premium :/

But long time ago this file was free (without premium).

This file also available here:

http://geantvener.blogspot.com/2007/10/cure-dusseldorf-1981.html

wtorek, 20 kwietnia, 2010  

Prześlij komentarz

<< Home