Carlos Perón - Die Schwarze Spinne
Rok 2013 jeszcze się nie zaczął, a już rozpoczęły się prośby o płyty :) Aż boję się pomyśleć, co będzie po Sylwestrze... lecz przecież kiedyś blog słynął z tego, że masa rzeczy niemożliwych się tu ukazywała. Po album Carlosa Peróna RObert POland musiał wybrać się tym razem w niebezpieczną drogę - do samego piekła i z powrotem. Muszę Wam powiedzieć, że nie było łatwo. I o to chodzi!
Pakt z diabłem przeważnie nie wychodzi człowiekowi na dobre. Na szczęście gatunek ludzki potrafi być także sprytny i przebiegły, wprawiając czasem w osłupienie ciemne moce. Niestety zwycięstwo często opłacane zostaje życiem, tak też jest w powieści Jeremiasa Gotthelfa zatytułowanej ,,Czarny Pająk".
Na podstawie tej książki w roku 1983 powstał horror ,,Die Schwarze Spinne", do którego muzykę stworzył Carlos Perón.
Ten szwajcarski muzyk był założycielem i członkiem słynnego zespołu Yello, z którego odszedł w roku 1984. Obecnie pracuje jako producent muzyczny.
Prezentowany teraz soundtrack przedstawił w latach osiemdziesiątych Jerzy Jop w drugim programie Polskiego Radia (audycja Słuchajmy Razem). Jest to album na życzenie jednego z czytelników bloga, a że - teraz zatkajcie swoim pociechom uszy - Święty Mikołaj nie istnieje i życzenia takiego nie spełni , to odpowiedzialność za ten fakt spadła teraz na mnie :)
Przechodzimy do muzyki. Już od samego początku jest mrocznie, lecz melodyjnie. Pierwszy pocałunek diabła w policzek kobiety, z którego wykluje się w przyszłości za niespełnioną obietnicę Czarny Pająk nie jest taki straszny. Słyszymy ciężkie, rockowe brzmienie, lecz w większości jest to nadal muzyka elektroniczna. Zagłębiamy się dalej w ten dziwny, poważny świat. Odwieczna walka dobra ze złem przewija się tu w każdym utworze zagranym przez Peróna.
Wspaniale słucha się tej muzyki wieczorami, potęga zmierzchu robi swoje i wyolbrzymia często uczucie niepokoju.
Ostre i drażniące dżwięki wbijają się niczym tysiące ostrych szpilek w kompozycji Dance Or Death. Latają niczym natrętne insekty, które aż się proszą o to, by wziąć jakiś muchozol i pokazać im, kto tu rządzi. Muszę Was przestrzec, że katorga dla uszu jest niemiłosierna i po prostu twardym trzeba być, by przejść to piekło.
W nagrodę za to, że wytrwale przebrnęliśmy przez tortury i się nie daliśmy złamać słyszymy bardziej taneczną część na płycie. Oto prawie dziesięciominutowy Der Komtur. Wprawdzie kłóci się to z mroczną koncepcją całego krążka, lecz słucha się tego wspaniale. Poza tym dobrze w nim słychać charakterystyczne brzmienie z nagrań Yello.
Podejrzewam, że Chris Lowe z The Pet Shop Boys też musiał słyszeć to nagranie, bo kojarzy mi się z niektórymi instrumentalnymi nagraniami ze stron B singli duetu. Tak jest też z utworem Dropouts, a po nim powracamy do spokojniejszych kompozycji.
Zaczynam pojmować, na czym polega tajemnica grozy w muzyce. Im mniej dżwięków, tym większy efekt. Pestzug to dowód na to, jak sama perkusja i ograniczenie instrumentarium do minimum potrafi spowodować nerwowe obgryzanie paznokci. Na ,,Catastrophe" natomiast perkusji brak, lecz masa psychodelicznych dżwięków podtrzymuje w nas stan gotowości bojowej.
Podejrzewam, że niewielu z Nas obejrzało film, do którego Perón skomponował tą dość niepokojącą muzykę. Może ktoś, kto uwielbia horrory miał z nim kiedyś styczność i wypowie się w kwestii obrazu? Choć wiem, że to wątła nadzieja. Pozostaje jak na razie samemu wizualizować obrazy do muzyki, a ta potrafi naprawdę z wyobrażnią zdziałać cuda.
Pakt z diabłem przeważnie nie wychodzi człowiekowi na dobre. Na szczęście gatunek ludzki potrafi być także sprytny i przebiegły, wprawiając czasem w osłupienie ciemne moce. Niestety zwycięstwo często opłacane zostaje życiem, tak też jest w powieści Jeremiasa Gotthelfa zatytułowanej ,,Czarny Pająk".
Na podstawie tej książki w roku 1983 powstał horror ,,Die Schwarze Spinne", do którego muzykę stworzył Carlos Perón.
Ten szwajcarski muzyk był założycielem i członkiem słynnego zespołu Yello, z którego odszedł w roku 1984. Obecnie pracuje jako producent muzyczny.
Prezentowany teraz soundtrack przedstawił w latach osiemdziesiątych Jerzy Jop w drugim programie Polskiego Radia (audycja Słuchajmy Razem). Jest to album na życzenie jednego z czytelników bloga, a że - teraz zatkajcie swoim pociechom uszy - Święty Mikołaj nie istnieje i życzenia takiego nie spełni , to odpowiedzialność za ten fakt spadła teraz na mnie :)
Przechodzimy do muzyki. Już od samego początku jest mrocznie, lecz melodyjnie. Pierwszy pocałunek diabła w policzek kobiety, z którego wykluje się w przyszłości za niespełnioną obietnicę Czarny Pająk nie jest taki straszny. Słyszymy ciężkie, rockowe brzmienie, lecz w większości jest to nadal muzyka elektroniczna. Zagłębiamy się dalej w ten dziwny, poważny świat. Odwieczna walka dobra ze złem przewija się tu w każdym utworze zagranym przez Peróna.
Wspaniale słucha się tej muzyki wieczorami, potęga zmierzchu robi swoje i wyolbrzymia często uczucie niepokoju.
Ostre i drażniące dżwięki wbijają się niczym tysiące ostrych szpilek w kompozycji Dance Or Death. Latają niczym natrętne insekty, które aż się proszą o to, by wziąć jakiś muchozol i pokazać im, kto tu rządzi. Muszę Was przestrzec, że katorga dla uszu jest niemiłosierna i po prostu twardym trzeba być, by przejść to piekło.
W nagrodę za to, że wytrwale przebrnęliśmy przez tortury i się nie daliśmy złamać słyszymy bardziej taneczną część na płycie. Oto prawie dziesięciominutowy Der Komtur. Wprawdzie kłóci się to z mroczną koncepcją całego krążka, lecz słucha się tego wspaniale. Poza tym dobrze w nim słychać charakterystyczne brzmienie z nagrań Yello.
Podejrzewam, że Chris Lowe z The Pet Shop Boys też musiał słyszeć to nagranie, bo kojarzy mi się z niektórymi instrumentalnymi nagraniami ze stron B singli duetu. Tak jest też z utworem Dropouts, a po nim powracamy do spokojniejszych kompozycji.
Zaczynam pojmować, na czym polega tajemnica grozy w muzyce. Im mniej dżwięków, tym większy efekt. Pestzug to dowód na to, jak sama perkusja i ograniczenie instrumentarium do minimum potrafi spowodować nerwowe obgryzanie paznokci. Na ,,Catastrophe" natomiast perkusji brak, lecz masa psychodelicznych dżwięków podtrzymuje w nas stan gotowości bojowej.
Podejrzewam, że niewielu z Nas obejrzało film, do którego Perón skomponował tą dość niepokojącą muzykę. Może ktoś, kto uwielbia horrory miał z nim kiedyś styczność i wypowie się w kwestii obrazu? Choć wiem, że to wątła nadzieja. Pozostaje jak na razie samemu wizualizować obrazy do muzyki, a ta potrafi naprawdę z wyobrażnią zdziałać cuda.
1- Main Title
2- Knight's Theme
3- Breakin' In
4- End Title
5- Dance Of Death
6- Der Komtur
7- Dropouts
8- The Devil's Kiss
9- Nothing Is True...
10- Pestzug
11- Catastrophe
12- Knights In The Dome
8 Comments:
Pisze do ciebie Au. :-) Ten sam!
Bardzo dobrze napisany wpis na bloga.
Ciekawie,intrygująco, przeczytałem dwa razy i pewnie przeczytam jeszcze kilka razy.
Bardzo lubiłem, lubię, Yello, zapomniałem, że kiedyś ich lubiłem, bardzo cieszę się, żeś ich przypomniał. Nie wiedziałem, że nadal są aktywni - poniekąd.
Hanza Center zamrożone ;-)
Fotka "Przed rozsypką" CUDNA!
Carlos Peron Die schwarze Spinne Soundtrack "Main Title"
http://www.youtube.com/watch?v=ZaOEZis-vE0
CARLOS PERÓN - Der Komtur (aus dem Film 'Die Schwarze Spinne')
http://www.youtube.com/watch?v=SX6WQ9nssno
enjoy:)
Bardzo fajnie napisałeś ten post.
Nie widziałem czarnego pająka ale na tyle mnie zaintrygowałeś że muszę posłuchać muzyki, rzeczywiście chyba najlepiej będzie wieczorem bo po pierwszych dźwiękach mrok i coś tajemniczego to jest najlepsze tło do takich dźwięków.
Chciałbym bardzo podziękować za Garego Marxa - nie znałem a polubiłem od pierwszego odsłuchu, fajny wokal, charakterystyczny, pierwsze skojarzenie z Peterem Murphy.
Ma kolega może "pretty black dots" z 2002 tegoż pana ?
Drogi Robercie,
Ależ jesteś szybki. Ledwie cię poprosiłem o nagrania a one już tu są. Bardzo bardzo dziękuję.
Pozostaje mi teraz poszukać gdzieś filmu.
Jeszcze raz bardzo dziękuję.
Herr X
P.S. O, i widzę, że nawet mój ziom Jacyk się pojawił ;).
Nie było mnie tu trochę, a tu komentarzy pięć...
To po kolei:
Au, ty gwiazdo internetowa, myślałem, że nie żyjesz :)Yello, jak na weteranów nieżle się trzymają, może nagrywają teraz mn iej choć 3 miesiące temu nagrali utwór do premiery nowego Volkswagena Golf 7.
Dla mnie bomba:
http://vimeo.com/yellomusic/review/48951762/7d4e05bee4
jacyk, dzięki za linki, jak na stary film, to efekty specjalne są rewelacyjne. Szkoda, że film w całości ciężko znależć.
TOM - Pretty Black Dots jest dostępne... w jakości beznadziejnej (128 kbps), ale tak naprawdę beznadziejnej :) Szum i szelest, kiedyś to olewałem, ale teraz to i ja nikomu nie polecam takiej jakości...
niezły ten numer yello do vw
uwielbiam ich z okresu 1987-88, klimatyczna muza
romance
Nie wiem, czy blog jeszcze hula, ale może ktoś tu zaglądnie i będzie zainteresowany.
Znalazłem film!
Jakość nie powala ale zawsze to coś. Film można pobrać i są w sieci do niego angielskie napisy. A tu jest link:
https://vimeo.com/216995208
Miłego oglądania.
Herr X
Prześlij komentarz
<< Home