Zmiany, zmiany... czyli co nowego na blogu w 2013
Przeglądając ostatnio różne blogi o tematyce muzycznej (m. innymi starych znajomych - Piotr K, artu, oraz ich znajomych - np. Piotyr2), widzę, że praca idzie tam pełną parą.
Aby ze wstydu nie spłonąć przed kolegami (ROb, przecież Ty nie masz... :)) postanowiłem ruszyć dupę i krzyknąć: ,,Pieriestrojka"! czy jakoś tak i wprowadzić parę zmian, co by blog całkiem nie zniknął zapomniany.
Tematyka lat osiemdziesiątych i nowej muzyki synthpop nadal będzie tematem przewodnim, choć czasami kusi mnie ostra, rockowa jazda... Zastój w pisaniu nie zawsze wynika z braku czasu. Problem tkwi w tym, że często nie ma o czym pisać. Zespoły jak na przykład Depeche Mode nie wydają już systematycznie albumów i singli co roku. Jest oczywiście masa naśladowców z którymi codziennie się spotykam, jednak krępuję się Wam prezentować tak banalne w swoim wyrazie płyty (no, czasami z litości wrzucam takie kwiatki dla rozrywki), ale fakt faktem - gatunek synthpop - podobnie jak w latach osiemdziesiątych przestał się rozwijać. Owszem, mamy za to świetny Crystal Castles - wiem, nie zaliczamy tego do synthpopu, lecz do elektroniki cięższego kalibru. Nie sądzę też, by czterdziestolatkom przypadłoby do gustu - no chyba, że lubi muzykę punk electro - polecam ich wcześniejszą płytę z 2010 roku.
OMD, Depeche Mode, Karl Bartos (ex-Kraftwerk) oraz Mackintosh Braun pracują już nad płytami, które mają się ukazać w 2013. To wciąż za mało. Postanowiłem więc dokonać rewolucji.
Pierwsze, co mi się nasunęło na myśl, to tematyka ,,Płyty sprzed 30 lat". Na tapetę idą albumy z roku 1983, a jest w czym wybierać. ,,Feline" grupy The Stranglers, ,,Hurting" Tears For Fears, ,,War" U2 to tylko niewielki wycinek z tego, jakie albumy wtedy wydawano. Nie mam zamiaru robić recenzji tych ogólnie znanych płyt - przecież byłoby to bez sensu. Chciałbym spojrzeć na te albumy pod kątem, jak bardzo się zestarzały, czy nadal wywołują emocje przy słuchaniu, lub czy powodują zażenowanie. Myślę, że taki kącik tchnie trochę życia w lekko zachwaszczony blog.
Natomiast druga rewolucja, nad którą naprawdę długo się zastanawiałem to... powrót do korzeni. Czyli coś dla ,,zasysaczy". Chomik może i jest ,,fajny", lecz te ograniczenia transferu są lekko przesadzone i na dłuższą metę dość uciążliwe. O wiele łatwiej więc dawać to na serwery takie jak na przykład SpeedyShare. Wrzucać będę rzeczy przeważnie mniej dostępne, które zbierałem od 2006 roku - w większości bootlegi, lub nagrania nie wydane na płytach oficjalnie. Od razu zastrzegam: format dominujący to mp3, ponieważ często w takim formacie mam uzbierane różne ,,pierdółki" do słuchania. W formacie bezstratnym wrzuciłem na przykład ,,Brilliant Tour" - koncert Ultravox z tego roku (jest na chomiku) i nikt do tej pory tego nie zassał (poza paroma utworami). Podejrzewam więc, że ściąganie plików o sporej objętości jest uciążliwe, w miarę możliwości będę dokonywał ,,przeobrażenia" flac na mp3 w bitrate 320 kbps. Pasuje? Wiem, że nie wszystkim,. ale jak mówi stare, mądre przysłowie - ,,Jeszcze się taki nie urodził..."
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i 2013 rok będzie bogatszy (bardziej zróżnicowany) na tym nadgryzionym przez ząb czasu blogu.
ROb
Aby ze wstydu nie spłonąć przed kolegami (ROb, przecież Ty nie masz... :)) postanowiłem ruszyć dupę i krzyknąć: ,,Pieriestrojka"! czy jakoś tak i wprowadzić parę zmian, co by blog całkiem nie zniknął zapomniany.
Tematyka lat osiemdziesiątych i nowej muzyki synthpop nadal będzie tematem przewodnim, choć czasami kusi mnie ostra, rockowa jazda... Zastój w pisaniu nie zawsze wynika z braku czasu. Problem tkwi w tym, że często nie ma o czym pisać. Zespoły jak na przykład Depeche Mode nie wydają już systematycznie albumów i singli co roku. Jest oczywiście masa naśladowców z którymi codziennie się spotykam, jednak krępuję się Wam prezentować tak banalne w swoim wyrazie płyty (no, czasami z litości wrzucam takie kwiatki dla rozrywki), ale fakt faktem - gatunek synthpop - podobnie jak w latach osiemdziesiątych przestał się rozwijać. Owszem, mamy za to świetny Crystal Castles - wiem, nie zaliczamy tego do synthpopu, lecz do elektroniki cięższego kalibru. Nie sądzę też, by czterdziestolatkom przypadłoby do gustu - no chyba, że lubi muzykę punk electro - polecam ich wcześniejszą płytę z 2010 roku.
OMD, Depeche Mode, Karl Bartos (ex-Kraftwerk) oraz Mackintosh Braun pracują już nad płytami, które mają się ukazać w 2013. To wciąż za mało. Postanowiłem więc dokonać rewolucji.
Pierwsze, co mi się nasunęło na myśl, to tematyka ,,Płyty sprzed 30 lat". Na tapetę idą albumy z roku 1983, a jest w czym wybierać. ,,Feline" grupy The Stranglers, ,,Hurting" Tears For Fears, ,,War" U2 to tylko niewielki wycinek z tego, jakie albumy wtedy wydawano. Nie mam zamiaru robić recenzji tych ogólnie znanych płyt - przecież byłoby to bez sensu. Chciałbym spojrzeć na te albumy pod kątem, jak bardzo się zestarzały, czy nadal wywołują emocje przy słuchaniu, lub czy powodują zażenowanie. Myślę, że taki kącik tchnie trochę życia w lekko zachwaszczony blog.
Natomiast druga rewolucja, nad którą naprawdę długo się zastanawiałem to... powrót do korzeni. Czyli coś dla ,,zasysaczy". Chomik może i jest ,,fajny", lecz te ograniczenia transferu są lekko przesadzone i na dłuższą metę dość uciążliwe. O wiele łatwiej więc dawać to na serwery takie jak na przykład SpeedyShare. Wrzucać będę rzeczy przeważnie mniej dostępne, które zbierałem od 2006 roku - w większości bootlegi, lub nagrania nie wydane na płytach oficjalnie. Od razu zastrzegam: format dominujący to mp3, ponieważ często w takim formacie mam uzbierane różne ,,pierdółki" do słuchania. W formacie bezstratnym wrzuciłem na przykład ,,Brilliant Tour" - koncert Ultravox z tego roku (jest na chomiku) i nikt do tej pory tego nie zassał (poza paroma utworami). Podejrzewam więc, że ściąganie plików o sporej objętości jest uciążliwe, w miarę możliwości będę dokonywał ,,przeobrażenia" flac na mp3 w bitrate 320 kbps. Pasuje? Wiem, że nie wszystkim,. ale jak mówi stare, mądre przysłowie - ,,Jeszcze się taki nie urodził..."
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i 2013 rok będzie bogatszy (bardziej zróżnicowany) na tym nadgryzionym przez ząb czasu blogu.
ROb
12 Comments:
Zacznę od pozdrowień - pozdrawiam :). Lubię ten blog i zaglądam/czytam od lat.Rozszerzenie tematyki to dobry pomysł. Nie stroniłbym na miejscu Twoim od płyt nawet i wydawających się banalnymi.Samemu często po takie sięgam (u siebie na blogu) z uwagi na to, że każdy tak uważa, że coś jest popularne to nie ma sensu. Nikt nie pisze a skąd młodzi mają poznć co dobre. Dla jednych klasyki bywają oczywiste a dla innych są wielkim odkryciem.Poza tym sam lubię poczytać o płytach które znam jak własną kieszeń. Można się wtedy przekonać, czy ktoś inny odbiera ją tak samo a może dostrzegł coś nowego. Przemyśl czy wśród tych rarytasów nie warto wrzucać klasyki również.
powodzenia. Czytelnik
A masz może dostęp do płyty autoryzowanej przez Gary'ego Marksa, a wydanej pod szyldem Sisters of Mercy "Ninenteen ninenty five & Nowhere" - http://www.darkplanet.pl/The-Sisters-Of-Mercy-Nineteen-Ninety-Five-And-Nowhere-31935.html ? Jakoś tak mnie ostatnio naszło na prześledzenie krótkiej, acz krętej muzycznej drogi Eldritcha i wśród ciekawostek o Marksie na wiki pojawił się ten album (http://pl.wikipedia.org/wiki/Gary_Marx).
Mam dostęp :)
ROb
Hmm... ściągając pliki flac traci się limit, jak jest mp3 to można go ściągnąć odpowiednim programem podczepionym do przeglądarki bez utarty limitu i stad pewnie brak zainteresowania flaczkami
A ten koncercik Ultravox to dobrej jakości jest?
romance
To jest wydany album przez Ultravox - jakość bardzo dobra. To NIE jest bootleg.
Wiem, że można mp3 ściągać bez limitu, bo sam bezczelnie się do tego posuwam :)
http://abbeyroadlive.sandbag.uk.com//Store/DisplayArtist.html?CatID=5431&ViewTourID=5432&LoadGigID=5433
Tu masz próbki
ROb
Dobra, znalazłem pliki Gary Marx (ex Sisters Of Mercy).
To ta dobra wiadomość. Zła wiadomość - pliki są w jakości 128 kbps, JEDNAK bez tej drażniącej, szeleszczącej powłoczki (pamiętacie charakterystyczne ,,polskie.mp3.tk!" ? KOSZMAR! Oni byli mistrzami w niszczeniu jakości... Mam jeszcze ich niektóre ,,szeleszczące" mp3ki).
Do zassania i zaznajomienia się - no i trzeba się rozejrzeć za lepszą jakością...
I małe sprostowanie, drogi gionie. To nie jest płyta Sisters Of Mercy, jak niektórzy usiłują pisać... dziwię się, że na takim portalu jak darkplanet dopuścili się takiego kiksa. Jednak w komentarzach już tam ktoś sprostował błąd. To jest solowa płyta Gary Marx`a.
Gary Marx - Nineteen Ninety Five And Nowhere
1 - Blindfold
2 - Default
3 - Idiot Nation
4 - 1995
5 - Open Season
6 - Dumb
7 - Black Eyes Faith
8 - Zapruder
9 - Sound And Sound
10 - Blood Moon
http://speedy.sh/Y4xzG/GM1995.rar
Bardzo dziękuje Rob za płytę. To tak tylko dla zaznajomienia się z materiałem, a nie do kolekcji, więc 128k spokojnie przetrawię. Jeśłi się spodoba, to kupię.
Info o płycie znalazłem na wiki o Marksie, gdzie wyjaśniono dosyć zwięzłym językiem historię albumu.
Pozdrawiam naprawdę serdecznie, gjon
Wdrożenia proponowane przez Szefa bardzo mnie cieszą, zaś pomysł przypomnienia "FeLINE" doprowadził mnie do orgazmu. Deklaruję się napisać 10stronicowe kompendium o dziele mojego ukochanego zespołu:) Szkoda, ze nie było takiego "living in the past" już w tym roku, pzrecież 1982 to też był rok bajkowy :)
Pozdrawiam serdeczniście peiter
Jeśli jeszcze mozna zasugerować perełki z 83 z wyraźnym udziałem syntezatorów to proponuję przemyśleć "Japanese Whispers" Cure i "Blue Sunshine" Glove p.
Hej !
Bardzo dobrze Rob ! Ja wiem - utrzymać publikę to strasznie trudna sprawa ale co ważniejsze też samemu piszącemu musi to sprawiać frajdę. Pomysł z ogólnie znanymi, cenionymi albumami ale tak trochę z innej strony ugryzionymi jest jak najbardziej trafiony. Kurcze blade, ile to płyt leży gdzieś tam, dawno nie słuchane a tu być może się pojawią - raz: skłonią do ponownego przesłuchania i stwierdzenia...no właśnie, te same emocje, gęsia skórka czy raczej...co ja w tej muzyce wtedy słyszałem, co mnie tak jarało.
Znasz moją opinię co do rarytasów - tych nigdy dość ! Jestem za !
Jeśli mogę - nie wahaj się wrzucać to co odkryjesz nawet jakby to było najbardziej oczywiste, wtórne ale przykuło twoją uwagę no bo coś tam - fajny wokal, super gitary ( no ok - nie totalną chałę, pewien poziom trzymaj !he he ). Czasami trzeba się odstresować i przynajmniej można wtedy "dokopać" jakiemuś pomniejszemu dziełu a jak jest niezłe to tym bardziej jest satisfaction.
Pisz pisz, bo coś kolego rzeczywiście opier...eś się czasem że nie wiadomo - przysnął, brak tematów czy cuś innego. I jak powiedział jadis:" Lubię ten blog i zaglądam/czytam od lat" - tak jest też w moim przypadku a pomyśleć że czas tak biegnie że już nawet nie pamiętam kiedy po raz pierwszy tu trafiłem - choć na pewno było to przy okazji poszukiwań Classix Nouveaux i Sal Solo. Well.....
Drogi Robercie, tak a propos staroci i rzeczy mniej znanych, od ładnych paru lat poszukuję płyty niejakiego Carlosa Perona, który dawno temu współtworzył szwajcarski zespół Yello, potem zaś tworzył samodzielnie. Płyta ta jest soundtrackiem do filmu "Die Schwarze Spinne" czyli "Czarny pająk". Słyszałem ją jeszcze w latach '80 w programie 2 Polskiego Radia, w nocnej audycji z muzyką elektroniczną. Bardzo chętnie pooglądałbym także film, ale z tym, podejrzewam, może być jeszcze większy problem. Jeśli więc posiadasz te nagrania albo wiesz skąd je można zdobyć, to daj znać - będę ci ogromnie wdzięczny. Pozdrawiam.
Herr X
Prześlij komentarz
<< Home