sobota, 18 sierpnia 2012

Czy Jesteś Piratem? - QUIZ

Duran Duran

W związku z tym, że mamy przerwę wakacyjną, a w światku muzycznym bieda, postanowiłem napisać coś lekkiego. Planowałem post o Dead Can Dance i ich najnowszej płycie, ale po pierwsze nie jestem zbyt wielkim entuzjastą australijskiego duetu, po drugie ich płyta jest jak dla mnie jeszcze jedną w dyskografii - nie przełomowa, choć dopicowana i równa. Brakuje mi jednak uczucia, że muszę szukać swojej szczęki na podłodze, która opadła z wrażenia. Po prostu jeszcze jedna płyta Dead Can Dance...

Po tym wielce nudnym wstępie, przechodzimy do sedna sprawy, czyli poszukamy sobie wspólnie odpowiedzi na dręczące nas pytanie:
  
CZY JESTEŚ PIRATEM? - QUIZ
1. Twój ulubiony film to:

a) Piraci z Karaibów
b) V jak Vendetta
c) Karmazynowy Pirat
d) M jak Miłość

 Classix Nouveaux

2. Wchodzisz do sklepu ,,nie dla idiotów". Przebijasz się przez stos płyt od A do Z, myśląc jednocześnie:
a) Nawet niewielka cena jak na oryginał - kupuję
b) Ten sklep jest jednak ,,dla idiotów". Przecież to wszystko mogę mieć za darmo ściągając z internetu.
c) Bierzesz ,,oryginała" bez względu na cenę - cenisz i szanujesz artystę za to co robi.
d) Wracasz z pustym koszykiem lecz z łepetyną pełną wrażeń , mijasz miłą kasjerkę, wychodzisz ze sklepu i z roztargnienia wpadasz pod nadjeżdżający samochód.

3. Rozpoczyna się akcja ,,STOP ACTA". Pierwsze co robisz to:

a) Olewasz sprawę ciepłym moczem
b) Kupujesz maskę Guy Fawkes, robicie z kumplami zbiórkę, bierzecie garść granatów i przyłączacie się do demonstrantów. W kupie rażniej :)
c) Wchodzisz na fora internetowe i wyładowujesz swoje niezadowolenie jako ,,anonimowy" krytykując system.
d) A co to jest  ACTA?

4. Zanim otrzymałeś dostęp do internetu i jego dóbr, z pewnością posiadasz w swoich zbiorach niejedną płytę oryginalną. Spójrz teraz na nie. Co myślisz?

a) Płyty te są warte tego, by mieć je w oryginalnym wydawnictwie.
b) Cholera, gdybym wiedział, że to wszystko jest w internecie bez kupowania, to bym tak nie szastał kapustą.
c) Na chomiku tego bym nie znalazł i to w takiej jakości.
d) Myślenie zostawiam koniom, bo mają większe łby.

5. Uważasz, że ściąganie plików z neta to:
a) zło wcielone
b) nie ma w tym nic złego, przecież w naszym kraju jest przepis, że w celach edukacyjnych można ,,zassać" i ocenić, czy warto daną rzecz zakupić. Inna sprawa, gdy uważasz, że warto, a pliki nadal zawalają Tobie miejsce na dysku :)
c) Jest to niemoralne i niezgodne z Twoimi zasadami, jednak robisz ustępstwa od tej reguły, gdy natrafisz na jakiś bootleg, koncert nie objęty prawem autorskim (hm...), wtedy jesteś ,,usprawiedliwiony" :)
d) uważam, że ściąganie plików jest ,,bez sęsu", ponieważ nie wiem potem ,,czym to otworzyć" - jakieś formaty mp3, mp4 - ,,gupi komputer".


 A teraz podsumujmy to co zakreśliłeś:

Większość odpowiedzi A:
Jesteś całkiem normalnym gościem, który zna wartość płyty kompaktowej, niestety do rangi pirata nie dorosłeś, szczurze lądowy :)

Większość odpowiedzi B:
Jesteś piratem z krwi i kości. Twoje półki uginają się od nagranych DVD- R i CD-R, a na każdy niespodziewany dzwonek do drzwi popuszczasz w majty, myśląc, że ,,TO ONI" przyszli skonfiskować Twoje skarby.

Większość odpowiedzi C:
Przypominasz gościa w ,,większości odpowiedzi A", jednak dajesz się skusić od czasu do czasu, by sobie ,,popiracić", przecież raz się żyje :)

Większość odpowiedzi D:
Jesteś  życiową sierotą, chłopie, zrób coś z sobą :)

17 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Witam serdecznie ...Wojtku/Robercie ...miło że postanowiłeś odpuścić komentarz D.C.D ...pewnie ich mnóstwo się pojawi...quiz za to zajefajny....mi w wyniku wyszło AAA czyli anonimowy a....bywaj ciepłych promieni słonecznych życzę Johan1967...tak 3 maj!!!

sobota, 18 sierpnia, 2012  
Blogger Nikt said...

Głupi test.

sobota, 18 sierpnia, 2012  
Blogger Nikt said...

Wobec powszechności, dostępności nagrań, wszem i wobec.
Wiem, że sezon ogórkowy, ale są ciekawsze tematy. Choćby taki, że autor tego bloga podaje linki do muzyki, zniszczonej za pomocą stratnej kompresji mp3. Świadomie, lub nie - może autor głuchy? - poleca autor zniszczone za pomocą stratnej kompresji nagrania.
Wstyd!

sobota, 18 sierpnia, 2012  
Blogger RObert POland said...

Następny test będzie ,,Czy jesteś pojebanym audiofilem?" Zapraszam do zabawy

ROb

PS. Nikt, liczę na Ciebie :D

niedziela, 19 sierpnia, 2012  
Anonymous Anonimowy said...

Napewno Nikt (inaczej analogowe ucho) oblał test, wyszło mu D jak dupa wołowa

niedziela, 19 sierpnia, 2012  
Anonymous Anonimowy said...

Robert brawo za bloga! Tak trzymać, ankieta dla zblazowanych snobów też by się przydała (dla tych co „słyszą”, że im lampa siada w jego analogowym przedwzmacniaczu, lub też kupuje kabel HDMI za 300 zł [bo to przecież słychać i widać różnicę]) – fajnie, że przyjąłeś, iż piszesz dla normalnych ludzi nie będących nietoperzami :-) Myślę, że ortodoksyjnych audiofilów szybko wyleczyłaby pensyjka 1200 zł na 4 osoby, a może to przechodzi/przychodzi z wiekiem? Zawsze wydawało mi się, że jednak słyszę dość dobrze, natomiast kiedy miałem okazję usłyszeć taki high-end to jakoś mnie to nie zachwyciło? Po prostu tego… nie czuję (to nie zazdrość!). Pozdrawiam „normalnych” i jadę nad wodę bo ciepełko się robi!

niedziela, 19 sierpnia, 2012  
Blogger Nikt said...

Czekam na kolejny test, słowo pojebany bym sobie odpuścił.
Do czego to doszło, jak ktoś słucha muzyki tak jak to wydano, jak sobie artysta wymyślił to audiofil.
Doszło do tego, że standardem dźwięku jest jakość mp3, a standardem obrazu film z YouTube, lub w wersji ekskluzywnej, pikseloza serwowana w kablówkach, po zawężą się pasmo aby upchnąć jak najwięcej kanałów.
Cyfrowa jakość nie na tym polega, aby niszczyć.

niedziela, 19 sierpnia, 2012  
Blogger RObert POland said...

Wprawdzie jesteś dla mnie NIKIM (bo taki masz nick, bądż co bądż), to znaj moją łaskę dzisiaj i słuchaj, gdy do ciebie mówię.
Napisałeś, że są ciekawsze tematy do rozmowy - np. o stratnej kompresji dżwięku. Facet, jeżeli to jest super temat na długie dni i noce to gratuluję... nudy w życiu.
Z kobietami też rozmawiasz TYLKO na ten temat, bo na niczym innym się nie znasz?
Nic dziwnego, że wolą kochać się ze mną niż z tobą...
A co do głuchoty - to ty jesteś głuchy, bo na innych blogach tyle razy ci mówili, byś wypierdalał, a ty dalej swoje.

Jawi mi się obraz zrzędliwego starego dziadygi, który narzeka, narzeka, narzeka... Wracaj do biblioteki, przeglądaj tą starą makulaturę z czasów komunistycznego dobrobytu i naciągaj dalej naiwnych na kasę, ancymonku.
Dałeś się wrobić specom od marketingu, którzy by sprzedać zwykły kawałek kabla za 50 zł, wmówią ci że ich produkt jest najwyższej klasy i należy zabulić za niego trzy, cztery razy tyle.
Obudż się chłopie, póki nie jest za póżno.

ROb

PS. Ten TEST jest napisany po to, by ludzi rozśmieszyć, rozlużnić, by mieli coś do poczytania - ty jak zwykle znowy nic nie skumałeś i wziąłeś wszystko na poważnie, pisząc ,,Głupi test"

niedziela, 19 sierpnia, 2012  
Anonymous Anonimowy said...

Test nie jest głupi, Robert chciał po prostu - tak myślę - rozluźnić wakacyjnie klimat bloga na letni i z przymrużeniem oka.
Tak czy siak Panie i Panowie, nie warto dawać się ponosić nerwom i wrzucać tu wulgaryzmy, wszak nasza ulubiona muza trochę jakby nas uszlachetniła, prawda?
Pozdrawiam
romance

niedziela, 19 sierpnia, 2012  
Anonymous Anonimowy said...

DCD zawsze uważałem za cwaniaczków, a ich twórczość jako rodzaj hochszaplerki, na którą dają się nabrać nadwrażliwcy z mierną znajomością muzyki etnicznej i dawnej. (no choćby Hidlegaarda Von Bingen się kłania). 15 lat temu pożegnali się owi cwaniacy Spiritchaserem, na którym poszli w afrykanizmy mocno, z bardzo dobrym skutkiem zresztą. Wydawało się ze koniec historii nastapił. Płyt DCD od dawna sam z własnej woli nie włączam. Ot wspomnienie zatarte z młodości naiwnej i tyle. Aż tu między opłotkami wieść gruchła była, że owi szarlatani znowu coś knuja. Od kilku dni odsłuchiwam najnowszą potrawę tych australijskich kucharzy "Anastasis" i proszę proszę, dobra rzecz psze państwa, nawet bardzo dobra! Tym razem poszli w klimaty Libanu, mojego rodzinnego Izraela, ogólnie bliskowschodnio i Stambulsko zalatywa. Dobre, rytmiczne, z przekonujacymi melodiami i aranżami. Dużo lepsze od większości ich płyt, które po latach odbieram jako sprytnie podaną, ładnie opakowaną myślową pustkę. Niemniej Anastasis polecam. Jetem piratem, bo muzyka to towar - a ja kota w worku nie kupię. Zassam - sprawdzę, czy się podoba, jeżeli sie spodoba - kupię. Resztę opisalem w poscie na blogu "dla ciebie gramy" sprowokowanym oczywiscie przez tego nieszczesnika nikogo, ktory zamiast na forumAudiostereo - pozostawia swój kał na forach dla entuzjastów muzyki. Szkoda. Obawiam się, ze i tu niedługo nie będzie po co zaglądać.. szczur nie tępiony - zadomawia się. Pozdrawiam wkazyjnie - peiter.

niedziela, 19 sierpnia, 2012  
Blogger RObert POland said...

http://dla-ciebie-gramy.blogspot.com/2012/07/redkot.html#comment-form

No tak... i wszystko jasne :)

niedziela, 19 sierpnia, 2012  
Anonymous Anonimowy said...

Ale się porobiło? Uśmiałem się, chociaż trochę żal takich ludzi (jak NIKT)? ;-)

poniedziałek, 20 sierpnia, 2012  
Anonymous Anonimowy said...

Wczoraj wieczorkiem przy 4(a może 6?)browarach i przy ognisku w Międzygórzu odsłuchalismy sobie po latach z żonką pierwszą plyte TalkTalk. Tak sie dzisiaj zastanawiam, czy tylko ja tak uważam, że tę płytę zabiła wszechobecna perkusja simmonsa model SDS V? Czy, gdyby wzorem Czterech Pancernych Romantyków plytę nagrano by ze zwyklymi garami, to była by o lata świetlne lepsza? Genialna? Historyczna? Wogóle mjutmalina? Potem posluchalśmy pierwszej płyty BigCountry - ale to historia na inny post, być może na innym blogu:) Jeżeli temat wart klawiatury - zapraszam do dyskusji. Wiadomść dla audioonanistów - plyty oryginalnej odsluchano na bumboksie nie odtwarzającym pelnej skali pomiedzy 16Hz a 16000Hz, za co bardzo przepraszam. Piszę z laptoka, ktory nie pamieta loginu do konta gugle, więc anonimowo. Ściskam serdecznie - peiter

poniedziałek, 20 sierpnia, 2012  
Blogger RObert POland said...

Może zacznę od końca - Big Country był opisywany nieraz na moim blogu (płyta The Crossing także), więc... moim zdaniem tylko debiut jest wart posłuchania.
Natomiast perkusja na Talk Talk - no cóż, to była moda na łupucupu, mi się podoba. Wiem, że wielu tej ,,metalicznej" perkusji nie trawi - zbyt dyskotekowa :)
O dziwo, tak z tydzień temu ją odsłuchałem i moim zdaniem wiele nagrań nadal się broni. No i fantastyczny głos Marka Hollisa - szkoda, że już olał muzykę i siedzi w domu z żoną i dzieciakami.
ROb

poniedziałek, 20 sierpnia, 2012  
Anonymous Anonimowy said...

Generalnie simmons mi nie przeszkadza, jeżeli uzyty bardziej oszczędnie, no choćby tak jak na płytach DD:)na jedynce Talk Talk mierzi mnie jego - wszechobecność. Nie mogę zwlaszcza przeboleć kawałka tytulowego - TheParty'sOver. Prześliczności i wokalosyntezatorowe delkatnosci, zwiewności basem frettles okraszone... a w podkładzie buuum buuum bum bum bum/ buuum buuum bum bum bum/buuum buuum bum bum bum/buuum buuum bum bum bum/buuum buuum bum bum bum i tak k...wa takt o takcie, no szlag by trafil psze koleżeństwa :) o ten aspekt tej płyty mnie się mniejwięcej rozchodzi:) peiter

poniedziałek, 20 sierpnia, 2012  
Anonymous Anonimowy said...

Witam, każdy ma swój gust, myślę, że pierwszy Talk Talk nadal się broni, a bębny mi osobiście nie przeszkadzają, ba – trudno mi sobie wyobrazić by brzmiało to inaczej? Te brzmienia nieodłącznie kojarzą mi się z początkiem lat 80-tych – teraz to być może swoisty „folklor”, ale ma to swój smaczek? Naturalnie najbardziej odpowiada mi „zwykła” perkusja + przeszkadzajki (np. Warren Cann w „The Voice”!), zresztą wracając do TT już na „It’s My Life” było akustyczniej? Szkoda, że zespół po trzech b. udanych płytach „zmienił styl” (delikatnie rzecz ujmując) a później zniknął? Tutaj znowu przypomina mi się T. Beksiński i jego zachwyt nad kolejnymi pomysłami M. Hollisa – cóż, powiedzieć? Ja przy tych płytach zasypiałem! :-)

wtorek, 21 sierpnia, 2012  
Anonymous Anonimowy said...

It's fantastic that you are getting thoughts from this paragraph as well as from our discussion made at this place.
My page > bangladesh news paper

środa, 17 października, 2012  

Prześlij komentarz

<< Home