sobota, 26 kwietnia 2008

Rupert Hine - The Wildest Wish To Fly

Kontynuując wątek twórczości Ruperta Hine, nie sposób ominąć albumu z roku 1983, który dopiero w 2001 doczekał się wznowienia na srebrnym krążku.
Kierunek muzycznego stylu nadal ten sam, jak na poprzedniczkach - elementu zaskoczenia więc tu (szczególnie w części pierwszej płyty) nie znajdziemy. Jeden utwór zrobił tu na mnie spore wrażenie - a mianowicie Victim Of Wanderlust. To nagranie jest jakby pomostem pomiędzy częścią pierwszą a drugą albumu.
W pierwszej znajdziemy sporo popowo brzmiących przytupanek, z mało zaskakującymi aranżacjami. Za to sporo się dzieje w drugiej połowie płyty - znów mocniej został położony akcent na muzykę w stylu Petera Gabriela, i myślę, że zwolennicy takiego właśnie grania będą tu zachwyceni. Dla nich najważniejsza może być część od utworu siódmego do końca. Lecz i tak polecam poznać płytę w całości - nie każdy musi mieć przecież takie zdanie jak ja.

Za album dziękujemy majstrowi - ponieważ wrzut na rapidshare to jego robota, nie moja. Moich uploadów należy się spodziewać dopiero od początku maja.

13 Comments:

Blogger sond said...

Odnośnie Twojego komentarza.

Dzięki za bardzo miłe słowa. Inspiracja dlatego, że dopóki nie zajrzałem na Twój blog to na mojej mapie lat 80. było bardzo dużo czarnych plam. Teraz coraz więcej jest tych miejsc odkrytych.

Płyta jest dopiero pełna gdy można ją trzymać w rękach, przejrzeć wkładkę, poczuć zapach świeżo wytłoczonego krążka. A w sieci to po prostu przystawka do głównego dania. Jednak dla sprawiedliwości, wielu dźwięków pewnie bym nie poznał, gdyby nie blogi. Gdy wchodzę do sklepu muzycznego, o wiele mniej nazw wydaje się tajemniczych. Póki to co w sieci traktujemy jako forpocztę, jest ok. Gdy pliki z wieszaków stają się celem, strasznie wszystko spłycamy, nasza kultura robi się jakoś tak dziwnie miałka. I pusta... To smutne.
Strasznie się dziś rozpisałem. Jeszcze raz dzięki za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.

sobota, 26 kwietnia, 2008  
Anonymous Anonimowy said...

No, ale pamiątaj że niektórzy spłycili kulturę jeszcze bardzie, na zasadzie: płać abonament telewidzu,a my zapłacimy Tomkowi Lisowi 100 tys. zł.
Romance

niedziela, 27 kwietnia, 2008  
Blogger sond said...

Hehe, po pierwsze nie mam telewizora - to była w pełni świadoma decyzja. Wiara w misję telewizji publicznej, wymagałaby ode mnie nie lada poświęcenia, na które nie jestem gotowy. Prędzej dwa razy do Canossy wypielgrzymuję. Z czego po drugie: nie płacę abonamentu :) Telewizja Polska jest molochem, który powinien zostać rozebrany na części pierwsze i zbudowany od nowa, ale już nie za pieniądze abonentów.
To nie miejsce na takie dyskusje, przynajmniej tak mi się wydaje. Cieszmy się więc dobrą muzyką, nie zapominając o wypadach do sklepu.
Pozdrawiam

niedziela, 27 kwietnia, 2008  
Blogger sond said...

Kurcze, chciałbym strasznie posłuchać nastepnej płyty Hine'a, ale nie mogę uwolnić się od "Waving Not Drowning"... Im dłużej słucham tej płyty tym bardziej mi się ona podoba. A muszę przyznać pokornie, że wcześniej twórczości tego artysty nie znałem. Dzięki ci ROb za te wszystkie posty. I majstrowi za uploady.
Wspominałem już kiedyś o tej stronie, ale trzeba nie lada cierpliwości żeby przekopać się przez cały 365 Days Project. To tak w ramach podziękowań za tworzenie ruchu u mnie i za świetney blog ciekawostka: http://www.wfmu.org/365/2007/205.shtml

Jak to się stało że ona nie zrobiła kariery? :)

Pozdrawiam
sond

poniedziałek, 28 kwietnia, 2008  
Blogger RObert POland said...

Sond, mając bloga sam odkrywam takie zespoły,że i ja i sami czytelnicy zastanawiamy się, jak wiele niezłych muzyków przeszło bez echa w latach 70 tych, 80tych a nawet 90tych. Powody były różne - jedne poteżne wytwórnie skutecznie ładowały w reklamę swoich artystów (dla Duran Duran to nawet wynajęto znanych projektantów mody, by ich ubierano do sesji zdjęciowych), a inni - zdolni - nie mieli już takiego szczęścia - będąc w małych wytwórniach, stłumieni przez konkurencję, bez potężnych ,,pleców" i promocji niestety wiele zdziałać nie mogli. W przypadku tej pani, do której podałeś link, widzę że i nakład był ograniczony.
No i granie w takim stylu było wtedy mniej popularne - większość zachłystywała się wtedy zupełnie innymi brzmieniami...

poniedziałek, 28 kwietnia, 2008  
Blogger sond said...

Z drugiej strony, zastanawiam się czy to dobrze, że w sieci tyle tego wszystkiego można znaleźć... Czasami musimy się przedrzeć przez prawdziwe morze tandety, żeby się do czegoś wartościowego dokopać...
Nic to. Wypada mi już chyba życzyć wszystkim bloggerom udanego długiego majowego weekendu, bo raczej zakończę już aktywność na ten tydzień. Chyba że się długa noc przytrafi :). Dzięki za dźwięki i za słowa.

Pozdrawiam serdecznie
sond

poniedziałek, 28 kwietnia, 2008  
Anonymous Anonimowy said...

Odnośnie Hine'a. Wrzucę albumy projektu Thinkman, ale albo jutro albo dopiero po długim weekendzie. W każdym razie będą.

poniedziałek, 28 kwietnia, 2008  
Blogger W.Duczmal said...

W Twojej starej notce znalazłem takie pytanie:"Przypomniałem sobie jeszcze jedną rzecz. Około 1984 / 85 roku w Trójce i często w programie 4 Polskiego Radia puszczany był utwór Mike Oldfielda. Mówiono, że tytuł tej kompozycji to ,,Etiuda". Znalazłem tylko o podobnym tytule - Etude, jednak to nie jest to, co wtedy słyszałem. Może ta Etiuda miała tak naprawdę inny tytuł? Podobno było to na stronie B jakiegos singla (?) Jakby ktos wiedział, ew. znał dokładny tytuł - proszę o odzew."-nie wiem czy ktoś na to odpowiedział.Etude to ostatni utwór z płyty Oldfielda "The Killing Fields"
http://rapidshare.com/files/4405820/MikeOldfieldOSTTheKillingFields1984.rar

pozdrawiam i dzięki za tego bloga :D

wtorek, 29 kwietnia, 2008  
Blogger RObert POland said...

Dzięki, mangold za koment, ale już to ,,tajemnicze" nagranie znalazłem.

Odpowiedz znajdziesz w poscie Mike Oldfield - The World Premiere Of Crises (Live At Wembley 1983)

ale zacytuję tutaj:

Nie wiem, czy pamiętacie, jak kiedyś wypytywałem o pewien instrumentalny utwór Mike`a Oldfielda z 1984 roku. Znalazłem go :) Co ciekawe - często w radio wciskano tekst, że jest to Etiuda ( nie mylić z Etude) i nieżle się tego naszukałem... (...)

Jak na pewno wszyscy się już domyślili utwór ten wcale nie ma nazwy Etiuda lecz...,,In The Pool " a znajduje się on na stronie B singla To France oraz na maxi singlu Moonlight Shadow.

wtorek, 29 kwietnia, 2008  
Blogger W.Duczmal said...

Jeszcze nie dotarłem do tego posta :D czytam powoli od samego początku ijestem zafascynowany ogromem pracy jaką włozyłeś żebym mógł znaleźć niektóre cudowne płyty :D Jest tu gdzieś EPka This Mortal Coil "Sixteen Days"?? Warto to ewentualnie przypomnieć :D

środa, 30 kwietnia, 2008  
Blogger RObert POland said...

This Mortail Coil nie było tu jeszcze ani razu. Ale żaden problem nadrobić tą zaległość.

Mała podpowiedż: aby szybko znależć na moim blogu jakiś zespół, wystarczy wpisać na tym srebrnym pasku na samej górze - po lewej jest pomaranczowa literka B i miejsce do wpisania nazwy zespołu, jaki szukasz. Wciskasz potem ,,Przeszukaj bloga" .

ROb.

środa, 30 kwietnia, 2008  
Blogger RObert POland said...

@Mangold

EP ka THIS MORTAIL COIL jest u Rambula na blogu:

http://nrrules.blogspot.com/2008/04/this-mortal-coil-sixteen-days-1983.html

czwartek, 01 maja, 2008  
Anonymous Anonimowy said...

Przeczytaj caly blog, calkiem dobry

wtorek, 22 grudnia, 2009  

<< Home