czwartek, 31 marca 2011

John Foxx: wzajemne oddziaływanie

Matematyk, ogrodnik, szara eminencja, geniusz, romantyk, fotograf, w końcu - żywa legenda muzyki elektronicznej. Po zbyt eksperymentalno - ambientowym D.N.A., który nie zawładnął moim sercem,  Mister Foxx połączył siły z Benem Edwards, znanym jako Benge.

,,To znakomity muzyk" - mówi Foxx - ,,Jest także utalentowanym producentem.Przypomina mi bardzo Conny Planka, który w Niemczech nagrywał z Kraftwerk oraz Neu! ( Conny Plank był także producentem płyty Ultravox! - Systems Of Romance, jeszcze z Johnem Foxxem jako wokalistą grupy - dop. ROb) Podobnie jak u Planka, u Benge spostrzegłem hojność i całkowite oddanie się muzyce. Oni nawet wyglądają podobnie".

Benge prowadzi studio muzyczne o nazwie Play Studios w Londynie, w którym znajduje się potężny zbiór starych syntezatorów oraz innych elektronicznych urządzeń rejestrujących. Podobno jest to jedna z największych kolekcji syntezatorów w Wielkiej Brytanii.

John Foxx and the Maths - Interplay

Przejdżmy do muzyki, ponieważ tym razem jest już o wiele, wiele lepiej niż na DNA. Otwierające album nagranie Shatterproof - z dość twardym i electropunkowym zacięciem może nie przekonało mnie do końca, jednak jest tu tak wiele różnych smaczków elektronicznych, że może to one mnie tak przytłoczyły :)
Nagranie Catwalk to już melodyjny Foxx. Dość szybko wpadające w ucho brzmienia przypominające pierwsze solowe nagrania artysty. Evergreen znamy już z ,,internetowych próbek", to Foxx w czystej postaci no i ten syntezatorowy przerywnik, który wprawia w pozytywne wibracje. Czasami sny okazują się jawą, już traciłem nadzieję, że będzie coś w starym, nostalgicznym stylu... chociaż Foxx w jednym z wywiadów podkreślił, że Interplay to nie jest nostalgiczna podróż. Następna kompozycja to Watching A Bulding On Fire - nagrana wspólnie z Mirą Aroyo (Ladytron) - mimo obaw, że jest to podobno jeden ze słabszych numerów na płycie ( jak to wyczytałem na jednym z blogów), wcale nie jest zły, dodatkowo   kojarzy mi się jakoś z... rokiem 1983, nie wiem jak to określić, ale dżwięki przenoszą mnie właśnie w tamten konkretnie rok.

Utwór tytułowy - Interplay. Nie, to trzeba napisać dużymi literami : INTERPLAY. Mocno klimatyczna kompozycja, coś w stylu grupy Japan, którą pod rząd przesłuchałem z pięć czy sześć razy. Brakuje obecnie takich nagrań, jednak Foxx, mimo upływu czasu, wciąż przynosi nam sporo romantyzmu. Szkoda jednak, że utwór jest strasznie krótki.
Summerland to następny kamyczek w elektronicznej podróży. Bez przepychu, dobrze przemyślany i zgrabnie złożony utwór. The Running Man także trzyma poziom, a syntezator wibruje niczym w starych dobrych czasach płyty Metamatic. Na pewno John Foxx miał sporo zabawy przesiadując godzinami w studio (chociaż dłubanie przy syntezatorach analogowych niejednego muzyka doprowadzało  do szewskiej pasji). W każdym nagraniu pobrzmiewają tak zróżnicowane dżwięki, że jest to na pewno płyta do wielokrotnego słuchania.
Nie jest też monotonna. Trochę drażni mnie nagranie kończące album - The Good Shadow, mimo mocnych skojarzeń z Kraftwerk, jednak w środku płyty tyle się dzieje, że można spokojnie na to machnąć ręką...

Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że Interplay przypadnie mi do gustu. Umiejętne wykorzystanie starych syntezatorów, niby bezdusznych maszyn, lecz w rękach Foxxa zamieniających się w brzęczące złoto. Artysta nadal nie stracił nic ze swojej magii, ponownie ,,wydobył z nich dużo uczucia", jak kiedyś napisał o zdolnościach Foxxa świętej pamięci Tomasz Beksiński.
Na koniec taka moja mała prośba: poproszę w przyszłości o więcej takich kompozycji jak Interplay.

17 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Dzięki za fajna recenzje-jak zawsze. Ale jak tu płyty posłuchać, skoro nigdzie nie mogę jej dorwać, wszak samym słowem w tym przypadku człek taki jak nie wyżyje...
może mała podpowiedź?

I jeszcze news mam: OMD zagraja w Polsce! Koncert ma się odbyć w sierpniu w Sopocie!! Czyli po 20 latach w tym samym miejscu "oemdziaki" będą!
Romance
ps. Czy mi się zdaje czy mija niedługo 5 lat jak jestes w sieci z blogiem?

piątek, 01 kwietnia, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Dzieki
Tak chomika mam opanowanego perfekcyjnie.
OMD-pozwoliłem sobie na żart, ale Faktem jest że byłem w Sopocie na koncercie OMD w 1991 r. w czasie festiwalu piosenki w Operze Leśnej. Byłem też na próbie i spotkałem Andyego, dał mi autograf na kopercie płyty Sugar Tax (analogowej). Takie to były czasy, że hej...
Romance
PS. Ja twój blog odkryłem bodajże w maju 2006 i dzięki temu - choć zabrzmi to patetycznie, to pod względem muzyki w sieci życie stało się dla mnie barwniejsze, ciekawsze.Pozdrawiam !!!

piątek, 01 kwietnia, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Zwróćmy uwagę, że nie jest to solowa płyta Foxxa. Płyta jest sygnowana nazwą "John Foxx and the Maths", co wskazuje, że Benge odegrał równie istotną rolę w nadaniu muzyce ostatecznego kształtu. Udział Benge'a czy Miry Aroyo w nagraniu płyty jest zresztą wymowny. To część ciekawego trendu ostatnich lat - stara synthpopowa gwardia podejmuje współpracę z młodymi wykonawcami zafascynowanymi elektroniką. Np. Martin Gore współdziałał z zespołem Client, Phil Oakey zaśpiewał z Little Boots; wspólnie z Little Boots wystąpił raz Gary Numan, natomiast Heaven 17 koncertowało z La Roux.

Płytę Foxxa łatwo jest znaleźć w sieci przez www.filestube.com

Pozdrawiam,
Adam X

sobota, 02 kwietnia, 2011  
Blogger peiter said...

Mnie najbardziej rusza EVERGREEN. Znakomity, dynamiczny, rasowy Foxx sprzed... matko jedyna! to już 30 lat!!!

wtorek, 05 kwietnia, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Interesujący wywiad z Claudią Brücken, dawną wokalistką zespołu Propaganda:

http://thequietus.com/articles/06024-claudia-brucken-interview-combined

Jak wiadomo, Claudia jest żoną Paula Humphreysa (OMD) i tworzy z nim duet Onetwo. W wywiadzie wspomina, że oboje pracują już nad nową płytą. Poza tym nadmienia też, że jej przyjaciele, zespół Heaven 17, również piszą właśnie utwory na nową płytę.

Adam X

sobota, 09 kwietnia, 2011  
Blogger TOM said...

Hej !
Cieszę się ROb że mogę swoje 3 grosze dorzucić w komentarzach - dobrych kilka dni wyrzucało mnie z Twoich komentarzy, podobnie jak nie mogę podejrzeć co tam słychać na blogu Piotrka. Jacyk mnie uspokoił że to nic z moim kompem czy ustawieniami a co do nowego Foxxa: dzięki za ten materiał - od pierwszego odsłuchu chodzi za mną "Evergreen" nie przekonują mnie pierwsze i ostatnie nagranie ale na tle całości mogę tę pigułkę przełknąć - nie ukrywam że lubię Johna Foxxa ale też muszę mieć na niego nastój - bywało bowiem już tak że słuchając Metamatic myślałem że płytę powyginam i wrzucę do kosza a są chwile kiedy potrzebuję dźwięków surowych i wcale nie melodyjnych. Foxx, co by o nim nie mówić, jest sobą i muzyka jaką tworzy porusza wielu słuchaczy do których i ja się zaliczam. Mówiąc krótko "Interplay" jest godne uwagi i miłośnikom "starego" Foxxa powinna przypaść do gustu.
Tomasz

sobota, 09 kwietnia, 2011  
Blogger Kaggsy said...

It's a wonderful album - his best for years!

niedziela, 10 kwietnia, 2011  
Blogger exilestreet said...

Thank you for the link you sent thru!
Regards/
PS: Kaggsy said "OMG"!!! :)

poniedziałek, 11 kwietnia, 2011  
Blogger Kaggsy said...

Thanks for both links you sent through ROb - *very very* much appreciated - thank you for your kindness!!!

wtorek, 12 kwietnia, 2011  
Anonymous Sylomiki said...

Wesołych Świąt Wielkiej Nocy Tobie i Odwiedzającym.
Pozdrawiam Sylomiki.

niedziela, 24 kwietnia, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Bardzo dobre rzeczy.

sobota, 30 kwietnia, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Nawiasem mówiąc, kolejna płyta Johna Foxxa ukaże się już za miesiąc, 6 czerwca - będzie to "Torn Sunset", nagrany wspólnie z saksofonistą i flecistą Theo Travisem, który współpracował już m.in. z Robertem Frippem, Porcupine Tree czy Davidem Sylvianem.

http://www.amazon.co.uk/Torn-Sunset-John-Foxx/dp/B004WK27AA/ref=sr_1_1?ie=UTF8&s=music&qid=1304699962&sr=8-1

Jak wiemy, John Foxx jest w ostatnich latach bardzo płodnym twórcą. W samym 2009 roku wypuścił aż 4 płyty, m.in. we współpracy z Steve'em Jansenem (ex-Japan) i Robinem Guthriem (ex-Cocteau Twins).

Adam X

piątek, 06 maja, 2011  
Anonymous Rambul said...

Witamy z powrotem na łamach internetu.:) Kilka tygodni temu sprawdzałem i nie było Twojego bloga, a dziś miałem miłą niespodziankę.
Pozdrawiam
Rambul

piątek, 30 grudnia, 2011  
Anonymous Sylomiki said...

Szczęśliwego Nowego Roku RoB. Pozdrawiam Sylomiki.

sobota, 31 grudnia, 2011  
Blogger Kaggsy said...

Welcome back Robert - glad your blog is once more with us!

sobota, 31 grudnia, 2011  
Blogger TOM said...

OK Rob !
Dość milczenia. Zupełnie przypadkowo wpadło mi w ręce nowe ( z 2011 r. )dzieło chłopaków ze Split Mirrors pt. "From the Beginning". W mojej ocenie nie jest w stanie przebić krążka debiutanckiego 1999 z 93r. ale o niebo lepsze od "In london". Całkiem przyjemny synth-pop, nie sądzisz ?
Tomasz

wtorek, 17 stycznia, 2012  
Blogger RObert POland said...

Yyyy... ze wstydem przyznaję, że nie słyszałem. Postaram się przesłuchać i wtedy dam znać, czy mi się podobało czy nie :)

ROb

wtorek, 17 stycznia, 2012  

<< Home