środa, 26 stycznia 2011

Obrazy syntezatorem malowane

John Foxx to artysta, który poprzez muzykę elektroniczną wyraża różne emocje.  Poznaliśmy go jako rockowego wokalistę w Ultravox!, by następnie cmoknąć z podziwem słuchając nowatorskiego jak na tamte czasy albumu Metamatic.  Po roku artysta wymieszał elektroniczne farby, częstując nas pięknym krajobrazem ogrodu, utrwalonym na płycie The Garden. The Golden Section oraz In Mysterious Ways to już obrazy utrzymane w ciepłych barwach, cztery wyżej wymienione płyty są tymi, w których prawdziwi nowi romantycy zakochali się po uszy.
Póżniej przyszły czasy kolaboracji, sam artysta odsunął się jakby w cień, a może po prostu stał się zbyt ,,trudny" ze swoją muzyką, by docierać do pospolitych słuchaczy. Albumy nagrywane wspólnie z Haroldem Budd czy Luisem Gordon to już inna muzyka, często jest to sztuka dla osób bezwzględnie rozmiłowanych w twórczości Foxxa.
Niestety, osobiście nie mogę się zaliczyć do wiernych słuchaczy Johna, chociaż jego ,,Europe After The Rain" oraz kompozycja ,,The Garden" swojego czasu sprawiały, że prawie czułem zapach ogrodu, promyki słońca, obcowanie z naturą i totalne oderwanie od rzeczywistości.
Dla osób, poszukujących czegoś więcej niż samej muzyki, John Foxx stworzył także ,,kościelne chorały" zapisane jako ,,Cathedral Oceans", które nabrały ostatecznego kształtu jako trylogia. To muzyka uduchowiona i najlepiej słuchać jej wieczorami, lub w skupieniu z założonymi słuchawkami.

Twórczość Foxxa i jego ,,malowanie obrazów syntezatorami" można więc podzielić na dwie części. Pierwszą określiłbym jako tą twardą, zadziorną, z szybkim tempem i nie pozbawioną przebojowości. Drugie oblicze kompozytora to ukłon w stronę gatunku zwanego jako ,,ambient", w którym jest dużo miejsca na zadumę, spokój, melancholię i zwolnienie obrotów w szalonym pędzie ludzkiego życia.

Te dwie twarze Foxxa połączyły się w jednym, niezbyt długim albumie, który teraz prezentuję. Na D.N.A. góruje jednak ,,twarz ambientu", która może i przypadnie do gustu słuchaczom rozmiłowanym w ,,ciszy w muzyce", natomiast zwolennicy skocznych rytmów będą musieli zadowolić się zaledwie dwiema kompozycjami, początkowo jakby nie pasującymi do całości.
Trzeba tutaj dodać, że D.N.A. to płyta w całości instrumentalna. Nie usłyszymy tutaj wokalu artysty, przez co wydaje się, jakbyśmy słuchali nagrań  Vangelisa lub innego poety elektronicznych brzmień.
Foxx wydał te nagrania jako projekt audiowizualny - do tych dziewięciu nagrań w oryginalnym wydawnictwie została dołączona płyta DVD, na której są do obejrzenia krótkometrażowe filmy stworzone między innymi  przez Macoto Tezca, Karborn oraz Jonathana Barnbrook. Filmy o różnej treści zostały stworzone na zlecenie Johna Foxxa, który połączył je ze swoją muzyką.
Brytyjskie pismo Record Collector napisało o albumie, że jest on ,,idealnym połączeniem dżwięku i obrazu. Genialny pomysł, doskonale zrobiony przez geniusza". Myślę, że słowa mocno przesadzone (chociaż w pewnym sensie Foxx geniuszem jest:)), uważam, że w kompozycjach brakuje przebłysków arcydzieła. Napotkamy za to wiele ogranych chwytów, jakie można napotkać w muzyce oznaczonej  plakietką ,,ambient". Ale może, by docenić wielkość tego albumu, należałoby się zaznajomić z obrazami zawartymi na DVD, a potem brać się za ocenianie. Tak byłoby najuczciwiej. Jednak  sama muzyka, która na tej płycie jest  ulotna i delikatna nie broni się mimo faktu, że przecież osobiście można ruszyć wyobrażnią i malować własne obrazy do muzyki. Niestety, nie zostałem tym razem porwany i urzeczony kompozycjami zawartymi na D.N.A. Jednocześnie mam nadzieję, że nadchodząca nowa płyta ,,Interplay", na której będzie już słyszalny głos wokalisty przykuje moją uwagę na dłużej.

1. Maybe Tomorrow
2. Kaiyahura
3. City of Mirage
4. Flightpath Tegel
5. Violet Bloom
6. Phantom Lover
7. A Secret Life 7
8. A Secret Life 2
9. Over the Mirage

http://hotfile.com/dl/99515713/c36d260/dnaXX.rar.html

21 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Robercie-bardzo dziękuję!
Ta płyta oczywiscie nie powala, ale jest to dla mnie jakis oddech po płytach wokalnych Foxxa, których ostatnimi laty nas raczy a nie wszystkie mnie przekonuja w całości.
Dlatego np. Cathedral Oceans-polecam każdemu.
Romance

czwartek, 27 stycznia, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Panie Robercie ja bym bardzo prosił o wstawienie jeszcze raz Kombi - Live 1986 (Bootleg Tape) na rapidshare lub coś podbnego jeśli pan przeczyta ten post to prosze dać znak że pan wrzuci lub jeśli sie okaże że nie posiada pan już tego koncertu moje gg 22980526
Pozdrawia Józik :D

poniedziałek, 31 stycznia, 2011  
Blogger RObert POland said...

Tak się szczęśliwie składa, że jeszcze to mam... już ze trzy lata tego nie słuchałem, czyli od czasu jak to zaprezentowałem.

Link będzie w TAMTYM miejscu, stary, nieaktywny link usunę.

poniedziałek, 31 stycznia, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Do licha, płyta Foxxa zniknęła z sieci, zanim zdążyłem ją sobie ściągnąć... Pod adresem http://thequietus.com/articles/05597-listen-remix-john-foxx-the-maths można znaleźć bardzo pozytwną opinię o nowej płycie Foxxa i Benge'a, a także pochodzący z niej utwór "Shatterproof". Natomiast wieść o nowej płycie Ultravox nie jest specjalnym zaskoczeniem, bo muzycy już napomykali o tej możliwości w zeszłorocznych wywiadach. Niewiele jednak bym sobie obiecywał po nowej płycie Visage, gdyż Steve Strange od wielu lat jest cieniem samego siebie. Widzieliście może, jak po pijanemu wykonuje "Fade to Grey"? (http://www.youtube.com/watch?v=eOB39tYNKFg&feature=related). Jak wiadomo, Midge Ure także przez wiele lat był alkoholikiem (o czym pisze wylewnie w swojej autobiografii), ale ostatnio najwyraźniej się pozbierał, no i nigdy nie zniżył się do czegoś takiego jak kradzież pluszowego Teletubisia ze sklepu...

Krzysztof

poniedziałek, 07 lutego, 2011  
Blogger RObert POland said...

Ostatnio już nie cieszę się z tych powrotów, lecz niejako lekko drwiąco się podśmiewam z ich ,,ambitnych" planów. O Visage już dość sporo pisałem w poście jemu poświęconym (i teletubisiowa afera też tam była wspomniana), powtórzę się więc - po co te powroty?
Czemu to ma służyć? Syntezatory są już powszechne, rewolucji nie będzie!
Jak nie wiadomo o co chodzi, to przeważnie o pieniądze. A tych ciągle mało.
Najlepsze są wieści o powrocie Culture Club z Boy George`m - zespół ma się reaktywować w 2012 (w związku chyba z jakąś ich rocznicą, nie jestem pewien).
Tyle że też to już ni w kij ni w oko - Boy George już dawno przestał być boyem (bardziej oldboyem), i taki podtatusiały facet z brzuszkiem śpiewający o młodzieńczej fascynacji do kochanka (tak! kochanka, nie do kochanki), w tym wieku wyjdzie bardziej jak parodia samego siebie.

Na zachodnich forach już się pojawili zresztą kpiarze. Aha, poza tym nie będzie to tylko powrót w stylu ,,gramy koncerty i tyle" - planują wydać także nowe piosenki.

==========

Jeżeli chodzi o Foxxa, to widzę, że album po prostu jest zbyt nowy by go umieszczać - nawet nie pomógł zmyłkowy tytuł posta, gdzie nie ma ani imienia wykonawcy ani tytułu płyty. Służby wywiadowcze więc działają...
Krzysztofie, jeszcze nic straconego, wrzucę może ten album na inny serwer (ciekawe, czy z polskiego usuną:)) i tu w komentarzach podam nowy link

poniedziałek, 07 lutego, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Jakaś straszna kiszka ten nowy Foxx (http://thequietus.com/articles/05597-listen-remix-john-foxx-the-maths), właśnie takiego go nie lubię, zero melodii, jakiś połamany industrial i kakafonia dźwieków. To nie dla mnie. Preferuję klimaty w stylu Cathedral Oceans.
Romance

wtorek, 08 lutego, 2011  
Blogger RObert POland said...

Przecież ten remix nie ma nic wspólnego z tym nagraniem, co będzie na płycie.

Strona The Quietus to dzieciaki od robienia remiksów - po prostu wzięli nagranie Foxxa i je,,spaprali" :)

wtorek, 08 lutego, 2011  
Blogger RObert POland said...

Blancmange zaprezentowało swoje nowe nagranie - The Western.
Na szczęście poprzednie ,,dziwne" nagrania, jakie ukazały się na soundcloud okazały się próbkami demo, zarysem kompozycji, które w końcu ukształtowały się w to nagranie:

http://soundcloud.com/blancmange/the-western

Szczegolnie jak słyszę to ,,digedigedigedige" w refrenie,to zawsze mam ochotę na repeat.

wtorek, 08 lutego, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

The Quietus to dzieciaki od robienia remiksów? A wydawało mi się, że to taki internetowy magazyn muzyczny (http://en.wikipedia.org/wiki/The_Quietus). Na oficjalnym kanale Johna Foxxa w YouTube pojawiła się ta sama wersja "Shatterproof" z wyjaśnieniem, że jest to "a 3' 30 edit of the opening track from the forthcoming album" (http://www.youtube.com/watch?v=K6hiT5Kgz4k&feature=player_embedded).

Krzysztof

wtorek, 08 lutego, 2011  
Blogger RObert POland said...

Faktycznie, moja wina.
Ostatnio znalazłem remiks nagrania Evergreen i pomyliłem z Shatterproof.

Widząc upload na soundcloud podpisany jako theQuietus, (a nie jako Foxx) pomyślałem, że znowu jakiś młodzian wziął się za przeróbkę nagrania.

No cóż, błąd straszny z mojej strony po prostu rozpędziłem się po niedawnym przesłuchaniu remiksu Evergreen (myślałem, że to o te nagranie chodzi).

Coś ciężko idzie ,,wrzuta" D.N.A.
Na mediafire np. po załadunku wyskoczył napis error i tak, jakby plik rozpłynął się w powietrzu.

Na polskie też jest problem - ale postaram się wrzucić dwa ,,rary" po około 50 MB, bo maksymalnie można wrzucić rar 100MB, a D.N.A ma coś 103 MB.

wtorek, 08 lutego, 2011  
Blogger RObert POland said...

Nowy link do John Foxx DNA
(2 czesci)

http://www.voila.pl/254/ommiu/

wtorek, 08 lutego, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Wielkie dzięki, Robercie! Już zabieram się do ściągania. Moją ulubioną płytą Foxxa pozostaje "The Garden" (podobnie jak w wypadku niemal wszystkich ludzi wychowanych na audycjach Beksińskiego), ale jego instrumentalnych ambientowych nagrań też słucham z przyjemnością. No i wciąż bardzo podobają mi się niesamowite grafiki ozdabiające jego płyty, np. http://www.discogs.com/viewimages?release=1885364

Marzec będzie niewątpliwie ciekawym miesiącem dla "starych" nowych romantyków. Jak już wspominałeś, ukażą się wtedy nowe płyty Blancmange, Foxxa i Human League, a także znany już Duran Duran w wersji na CD. Zupełnie jak w latach 80. Oby tylko muzycy stanęli na wysokości zadania...

Pozdrawiam,
Krzysztof

środa, 09 lutego, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Wywiad z Blancmange o ich karierze i obecnej płycie:

http://thequietus.com/articles/05684-blancmange-interview-blanc-burn

Krzysztof

poniedziałek, 14 lutego, 2011  
Blogger peiter said...

sss

wtorek, 15 lutego, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Tu są obszerne fragmenty nowej płyty Human League:
http://www.juno.co.uk/products/1708111-02.htm?highlight=THE
Romance

sobota, 19 lutego, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Muszę się przyznać, że tylko kilka razy trafiałem na tego bloga i było to lata temu. Dzisiaj znalazłem link do niego na jednej ze stron i zdecydowałem się na odwiedziny. Cieszą fachowo i z pasją przyrządzane teksty. Robi wrażenie znajomość tematu i obycie w światowych mediach. Efektownie przedstawia się licznik odwiedzin i migające mapki. Natomiast ciągle martwi mnie fakt, iż autor w dalszym ciągu szuka globalnej popularności poprzez podawanie linków do całych wydawnictw. Raczej Chińczycy, Koreańczycy, Wietnamczycy i cała reszta nie zaglądają w celu czytania informacji w języku polskim. Interesują ich tylko namiary na „tanią” płytę. Moim zdaniem takiemu „fachowcowi” nie przystoi promowanie piractwa muzycznego
i działanie na szkodę ulubionych wykonawców. Nu-Romantik

poniedziałek, 21 lutego, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Nie martw się, Nu-Romantik, naprawdę. Chłopie, na świecie dzieją się o wiele gorsze rzeczy. Naprawdę smutek cię ogarnia na myśl o tych wszystkich opływających w szmal wielkich korporacjach, które szerzą antypiracką propagandę? To one głównie zbijają miliony na handlu muzyką. Na pewno nie zbiednieją, przecież są bezpośrednio powiązane z korporacjami handlującymi bronią (http://www.samplereality.com/2004/01/22/mergers-and-acquisitions/). Co bardziej inteligentni wykonawcy, np. David Bowie, sami przyznają, że w obecnych czasach pojęcie copyrightu straciło dotychczasowy sens i należy je przedefiniować.

Adam X

wtorek, 22 lutego, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Nie chodzi o korporacje, korupcje, piractwo i leczenie świata, tylko o rolę autora. Po prostu nie spodziewałem się,że Rob oficjalnie wspiera swoje ciekawe teksty linkami do płyt. Trochę mi to nie pasuje do wizerunku pasjonata muzyki, którego w nim widziałem. Ale czasy się zmieniają i pewnie się mylę. Nu-Romantik

wtorek, 22 lutego, 2011  
Anonymous Anonimowy said...

Panie Robercie,

Foxx geniuszem jest. Dziękuję za ciekawe teksty.

[Paweł Łopatka]

wtorek, 15 marca, 2011  
Blogger Zbyszek F. said...

kocham Foxxa w każdej postaci, ale DNA nie znam jeszcze. dziękuję też za wieści o nowym projekcie, bardzo urodzajny ten marzec 2011 dla nas :)

wtorek, 15 marca, 2011  
Blogger Unknown said...

fatalna plyta. elevator music - bez duszy, bez serca.

wtorek, 05 kwietnia, 2011  

Prześlij komentarz

<< Home