poniedziałek, 28 lutego 2011

Mirrors - Lights And Offerings

Sztuką jest Twoje życie. Jesteś tym, co robisz.
~James New (wokalista Mirrors)

W Wielkiej Brytanii staroszkolna muzyka elektroniczna i synthpop powracają do łask. Sytuacja o tyle dziwna (chociaż mnie niezmiernie cieszy), ponieważ  Wyspiarze nigdy nie przepadali za wtórnością w muzyce. Myślę, że czasy i podejście do odbioru muzyki jednak się zmieniają. Lights And Offerings zespołu MIRRORS to płyta która już przed premierą zebrała  w Anglii pochwały (nawet magazyn MOJO dał cztery punkty na pięć możliwych).
Może trochę dziwić podejście brytyjskiej prasy do dżwięków, które znamy już z twórczości Kraftwerk, czy Orchestral Manoeuvres In The Dark, z którym to zespołem MIRRORS odbył tournee jako support.
Takich zachwytów krytyki nie otrzymała nawet inna nadzieja ubiegłego roku, czyli duet HURTS. O co więc chodzi? Muzyka przecież jest prosta, melodyjna i nie wymagająca. Może właśnie to całe piękno tkwi w prostocie - jak niedawno napisałem - i faktycznie przeładowanie kompozycji jakimiś zbędnymi dodatkami elektronicznymi powoduje bardziej zniechęcenie słuchacza, niż jego zainteresowanie.

Ktoś powiedział, że właśnie ta napuszona, poważna i symfoniczna forma Hurts przegrywa z lekkością i szczerością grania, jaką proponuje nam Mirrors. Zrobili muzykę, która może  być porównywana z OMD, Depeche Mode, New Order, oraz Kraftwerk.
 "Jesteśmy świadomi tych wszystkich porównań", wokalista James New, mówi o tym bez zażenowania.
,,Kochamy nasze XTC i PIL oraz Joy Division, ale także Basic Channel, Wolfgang Voigt, Tangerine Dream ... lecz nie usłyszysz podobieństw w naszej muzyce. I to jest absolutnie celowe."

MIRRORS do nagrania swojej debiutanckiej płyty wykorzystali analogowe syntezatory. Wokalista przyznał kiedyś, że nie posiadają zbyt wielu instrumentów stworzonych póżniej niż w 1982 roku.

,,Jesteśmy rozczarowani obecnym społeczeństwem. Wszystko stało się nudne, zarazem społecznie i politycznie. Znudziły się nam laptopy i zespoły, tworzące obecnie absolutnie bez żadnego wysiłku, nie starające się by zrobić coś kreatywnego. Jako MIRRORS chcieliśmy zbudować coś od podstaw i stworzyć zupełnie coś innego".
- James New


I tutaj muszę się nie zgodzić, ponieważ tak zupełnie odkrywczej muzyki Mirrors nie prezentuje. Już niejednokrotnie wspomniano, że ich nagrania przypominają wokalnie Tears For Fears. Posłuchajcie także utworu Somewhere Strange - jest to wykapane New Order, a w nagraniu Something On Your Mind na siłę doszukałem się nawet... Roberta Smitha z The Cure :) Może to zaowocowało dość skrajnymi opiniami na temat albumu ,,Lights and Offerings" - po jednej stronie gwardia krytyków rozmiłowanych w elektronice, przymykająca oko na wtórność, zaś po drugiej stronie  ziewający  słuchacze, narzekający na nudę i zarzucający kwartetowi MIRRORS, że tak naprawdę nie grają swojej muzyki, lecz zapożyczają i mieszają pomysły od Kraftwerk i OMD.

Zastanawiacie się może, jak mi osobiście się podoba album jako całość. Cóż, właściwie to takiej płyty się spodziewałem. Dziesięć kompozycji  - i to bez żadnych wypełniaczy - mimo, że muzyka mało oryginalna, oraz niektóre nagrania znane z wersji demo oraz singli - w zupełności mnie zadowala.
Do mocnego punktu programu zaliczam dziesięciominutowy Secrets -utwór składający się niejako z trzech części - jednak niektórym może nie przypaść do gustu, przez swoją ,,rozwlekłość".
Podsumowując: ,,Lights and Offerings" to w odbiorze płyta łatwa i przyjemna, bez wydętych warg i dumnie uniesionego czoła. Jak na debiut muzyków od niedawna kręcących się w elektronicznych klimatach wypadli całkiem nieżle. Można jednak mieć obawy co do ich przyszłości - czy nadal będą bawić się w kopiowanie grup z lat 80tych, czy może zaczną poszukiwać swojego stylu? Póki co cieszmy się chwilą i dżwiękami z Lights And Offerings - bo takich płyt jest obecnie jak na lekarstwo.


MIRRORS:
James "Noo" New (wokal, syntezator),
James "Tate" Arguile (syntezator),
Ally Young (wokal, syntezator),
Josef Page (perkusja elektroniczna).

Full album w stream:

http://www.myspace.com/mirrorsmirrorsmirrors

5 Comments:

Blogger jacyk said...

co prawda już od jakiegoś czasu można było zapoznawać sie z fragmentami płyty dzięki singlom, myspace, EP-kom i jeszcze był Sample CD na zachętę więc materiał był praktycznie znany - dla mnie płyta jest jak OK, trzymam kciuki na przyszłość. młodzieńcy wyglądają bardzo poważnie w swoich garniturach, tylko aby ta powaga ich nie zabiła. ale liczy się muzyka. dobry staroszkolny synthpop!

wtorek, 01 marca, 2011  
Blogger RObert POland said...

Mam jakiś problem z komentarzami - Twój Jacyku znalazł się w ,,spamie".
No i odznaczam go jako nie spam, komentarz wskakuje, ale zawsze liczba komentarzy się nie zgadza.

Mam nadzieję, że to jakiś czasowy problem.

wtorek, 01 marca, 2011  
Blogger jacyk said...

odpukać... u mnie wszystko działa poprawnie, nie wywala mi komentarzy do spamu, i nic specjalnie nie ustawiałem w opcjach. czasem coś się sypie ten blogger i nie mogę zmienić nic w ustawieniach postów albo się 'rozjeżdża' cały szablon...

wtorek, 01 marca, 2011  
Blogger gjon said...

zmęczyła mnie ta płyta. może za bardzo na nią czekałem i spodziewałem się czegoś bardziej nieprzewidywalnego. ba, dzisiaj - po dwukrotnym jej przesłuchaniu - uważam że jest po prostu nudna i cwaniacka. zdarzyło się, że po pierwszym jej odsłuchu znalazł się na mojej plejliście nowy album OMD i nasunęła mi się wówczas myśl, czy aby nie za bardzo wierzymy tym młodzikom, czy nie dajemy się wpędzić w jakieś nostalgiczne bagno wygrzewanych po wielokroć potraw, byle tylko być od ćwierć wieku młodsi. w zasadzie chyba nic na tym krążku nie jest świeże, wymyślone na nowo i inspirujące - te wszystkie "myki" słyszałem zbyt wiele razy, by teraz kolejny raz walnąć na kolana z powodu li tylko pięknego klimatu lat osiemdziesiątych. nie bez kozery wspomniałem OMD, bo z perspektywy poznania muzyki The Mirrors "staruszkowie" udowodnili mi, że można zagrać coś "swojsko" i jednocześnie całkiem pomysłowo i z jajem - dopiero teraz dane mi było to dostrzec.
a może po prostu z powodu pewnego zawodu nastawiłem się negatywnie i mszczę się wewnętrznie, waląc focha za sprowadzenie na glebę tapirowanych złudzeń i młodzieńczych ;) marzeń. no szkoda po prostu.

pozdrowienia, gjon

środa, 09 marca, 2011  
Blogger Zbyszek F. said...

trudno zrobić coś gorszego od Hurts, ale mimo wszystko czuję tu podobne, wtórne podejście. bardzo irytujący jest też ten image żerujący ironicznie na tamtych czasach.

sam fakt powrotu do tamtych czasów jest jednak w pełni zrozumiały. dzisiejsza muzyka pop poraża wprost nudą. z tej perspektywy Mirrors może zainteresować. piosenki brzmią całkiem przyzwoicie, choć...

wtorek, 15 marca, 2011  

Prześlij komentarz

<< Home