niedziela, 14 listopada 2010

Duran Duran - All You Need Is Now

Duran Duran szykują nową płytę w stylu niemal jak Rio czy nawet debiutanckiego krążka. Jak widać, są zespoły od których nie wymagam eksperymentowania... - napisał niedawno w komentarzu bywalec mojego bloga, Romance.

Grzechem byłoby nic nie wspomnieć o nadchodzącej wielkimi krokami płycie,  pojawiające się tu i ówdzie małe fragmenty dżwiękowe zaskoczyły mnie pozytywnie, tak więc optymistycznie wyczekuję całego albumu.
Trzynasta (oby nie pechowa) w dyskografii płyta będzie opatrzona tytułem All You Need Is Now, której produkcją zajął się Mark Ronson. ,,Duran Duran to moi bohaterowie z dzieciństwa i zarazem moja pierwsza muzyczna obsesja" - powiedział 35 letni producent, który przez sześć miesięcy spędził  czas z Simonem Le Bon, Nickiem Rhodes, oraz Johnem i Rogerem Taylor w studio.

Grający na instrumentach klawiszowych Nick Rhodes powiedział, że ,,To najlepsza płyta jaką stworzyliśmy od dwóch dekad". Takie obiecanki słyszałem już niejednokrotnie (każda sójka swój ogonek chwali), jednak po przesłuchaniu paru fragmentów nagrań myślę, że Nick ,,rzecznik prasowy" Rhodes dobrze prawi.
,,Będziemy tworzyć video do każdego utworu na płycie. Najnowszy album to też powrót do wysokiej jakości innowacyjnych teledysków".
Łączenie materiału wizualnego z treścią, to coś, z czego zespół w latach 80tych był bardzo znany - przykładem może być odważny jak na tamte czasy teledysk do piosenki Girls On Film ( w telewizji  wersję nieocenzurowaną pokazywano po godzinie 22-giej). Zespół umiejętnie wykorzystał teledyski jako skuteczne narzędzia marketingowe. Kręcone w egzotycznych miejscach, z pięknymi dziewczynami i uzupełnione ciekawym montażem wideoklipy ustanowiły wizualne wymogi w ruchu new romantic i wyniosły ten styl na inny poziom.

Mark Ronson zdradza, że grupa Duran Duran powraca do swojego klasycznego brzmienia.
Singel "All You Need Is Now", z całej płyty opatrzonej takim samym tytułem, dostępny będzie na całym świecie wyłącznie za pośrednictwem iTunes 14 grudnia 2010 roku.
Także na iTunes 21 grudnia będzie do pobrania dziewięć nagrań z albumu. Natomiast wersja rozszerzona, która ukaże się na nośniku CD oraz winylu będzie dostępna dopiero w lutym 2011 roku

1. "All You Need Is Now"
2. "Blame the Machines"
3. "Being Followed"
4. "Leave A Light On"
5. "Safe"
6. "Girl Panic"
7. "The Man Who Stole A Leopard"
8. "Runway Runaway"
9. "Before the Rain"

Bonus tracks on LP/CD 

1. "Mediterranea"
2. "Other People's Lives"
3. "King of Nowhere"

 Tomasz Beksiński : Duran Duran

Wśród noworomantycznych zespołów Duran Duran zajmował zawsze szczególne miejsce. Jedynie pierwsze nagrania tej formacji zbliżone były stylem i brzmieniem do popularnego i obowiązującego na początku lat osiemdziesiątych  gatunku. Jego członkowie od początku pragnęli zresztą tworzyć muzykę inną, łączącą w sobie elementy pop-music lat sześćdziesiątych (The Monkees), oraz elektronicznego rocka a la Kraftwerk. Sukces odnieśli dość szybko, a jeszcze szybciej stali się najmodniej... ubranym zespołem w Wielkiej Brytanii. Historia Duran Duran zaczyna się jeszcze w 1978 roku, kiedy to Nick Rhodes (kbds), John Taylor (b) i Roger Taylor (dr) postanowili założyć zespół. Wkrótce dołączył do nich gitarzysta  Andy Taylor oraz wokalista Simon Le Bon, którego spotkali w dyskotece. Nazwę zapożyczyli od szalonego naukowca z francuskiej bajki science-fiction Barbarella. Firma EMI podpisała z nimi kontrakt w 1980 roku, kiedy elektroniczny pop-rock zaczął opanowywać listy przebojów.

Pierwszy album Duran Duran, wydany latem 1981 roku, krytycy nazwali ,,Ultravoxem dla ubogich", piosenki grupy (Planet Earth, Careless Memories) cieszyły się jednak powodzeniem, a pięciu chłopców z Birmingham nosiło tak eleganckie stroje, że czytelnicy pisma ,,Melody Maker" okrzyknęli Duran Duran  najlepiej ubranym zespołem roku. Drugi album - Rio, wydany wiosną 1982 roku, był już wielkim sukcesem.

Mimo że muzyka Duran Duran zaczęła tracić na oryginalności, zespół nadal cieszył się  popularnością, realizując kosztowne teledyski, występując na dworze królowej, dyktując modę niczym Steve Strange. Po światowym tournee i wydaniu koncertowej płyty Arena muzycy Duran Duran poczuli się zmęczeni sobą  i przystąpili do realizowania prywatnych projektów. John Taylor i Andy Taylor wraz z Robertem Palmerem utworzyli The Power Station, zaś Roger Taylor, Simon Le Bon i Nick Rhodes nagrali w 1985 roku wyjątkowo udany album So Red The Rose pod nazwą Arcadia. Gdy pod koniec 1986 roku Duran Duran znależli się znowu w studiu, było ich już tylko trzech (Le Bon, Rhodes i John Taylor).
Wydana wówczas płyta Notorious okazała się mdłym, nudnym i pozbawionym inwencji zaprzeczeniem wszystkiego, co wcześniej stworzyli. (...) Duran Duran zawsze był bardziej zjawiskiem niż zespołem muzycznym, zrealizował jednak kilka utworów, które mają zagwarantowane miejsce w leksykonach muzyki pop lat osiemdziesiątych.

27 Comments:

Blogger peiter said...

Taaa.. jeśli dobrze pamiętam tekst synaMalarza z MM kwiecień 88 z artykulu "Jutro Należalo do Nas".

Oj czekam na nowy DD..

niedziela, 14 listopada, 2010  
Blogger RObert POland said...

Chyba tak, posiadam skan z gazety, znaleziony kiedyś w internecie - niestety, nie było opisane, który rok i jakie czasopismo.
Ale czcionka wskazuje właśnie na Magazyn Muzyczny.

niedziela, 14 listopada, 2010  
Blogger peiter said...

W tym samym artykule było Visage, DM, OMD, Human Leaugue, JFoxx i Ultravox. Własnie - apropos klipów z tamtych lat... wydaje mi się, ze obrazy Duranduran z lat 81-83 juz tak bardzo nie zafrapują, za to quasifabularne klipy Ultravoxa z plyt RageinEden i Quartet moim zdaniem nadal sa nie do przebicial

poniedziałek, 15 listopada, 2010  
Anonymous Anonimowy said...

Mam ten numer MM i szczerze mowiac jest to najbardziej "zaczytana" gazeta w moich zbiorach. Po prostu fantastyczny, nastrojowy opis Nowego Romantyzmu...
DD wracaja do korzeni. Swietnie i absolutnie na przekor dzieciom ktorzy na roznych forach starali sie udowodnic ze DD jest nadal tak dobre jak kiedys i ze rozwijaja sie a nowe produkcje sa super... Ble, ble, ble i sam zespol doszedl do wniosku ze dupki dupkami ale trzeba grac to co na poczatku. Dzis te same szczawie powiedza - wspaniale i zawsze tego chcialem.... Ale spuscmy na nich zaslone milczenia...
DD i ich pierwsze dwie plyty wlasciwie definiowaly lata osiemdziesiate. Nastroj, brzmienie, obrazki byly po prostu symbolem tamtej dekady. Fajnie ze zespol chce do tego wrocic ale... Zmienily sie czasy i zmienila sie publicznosc. Starzy fani kupia z nostalgii ale czy mlodziez to kupi ? Powinienem uzyc slowa "sciagnie"... Nie wiem, dzis Milosc jest mechaniczna - bzyk, bzyk, orgazm i nawet nie wiem jak masz na imie [zlosliwy powie ze pochwa jest bezimienna]... W czasach plyty RIO te sprawy wygladaly inaczej - wiele westchnien i trzymanie ukochanej za reke... Szacunek dla DD za probe powrotu do normalnych czasow acz sukcesu na listach hitow nie wroze...
Ale nie jestem na szczescie nieomylny -:}

poniedziałek, 15 listopada, 2010  
Blogger peiter said...

Co prawda nie jestem już szczawiem, ale takze uwazam, ze DD z ostatnich nastu lat jest dobre, a czasem nawet super. Płyty "Madazzaland" i "Astronaut" w moim mniemaniu ustepuja tylko "Ryjowi". Powrót do starego brzmienia uważam za dobrze zaplanowane wykorzystanie obecnej koniunktury na analogowe syntezatory a'la 79-83 i tyle. Na szczęscie DD było w tym cholernie dobre - wiec i płyta moze byc swietna. OeMDasom w miare się udalo odgrzać tę zupę - ale znacznie więcej obiecuję sobie po DD.

poniedziałek, 15 listopada, 2010  
Blogger RObert POland said...

Tu jedno z nagrań, fragmencik

http://www.youtube.com/watch?v=nsplzuVTY0Q

wtorek, 16 listopada, 2010  
Anonymous Anonimowy said...

tak tak wsio ono głosik na koncercikach nie ten co na rio wiem wiem latka lecą i tak chętnię posłucham newsa dd johan1967

wtorek, 16 listopada, 2010  
Anonymous Anonimowy said...

Osobiście mam tylko jedno życzenie odnośnie nowej płyty - poproszę o równie piękne nagranie jak "Save a prayer". Dużo to czy mało?
Romance

wtorek, 16 listopada, 2010  
Blogger RObert POland said...

Ktoś kiedyś napisał, że takie nagrania nie powstają codziennie...
chyba 80sMan?
Chociaż w latach osiemdziesiątych tak to wyglądało :)
Dajmy na to rok 1984. U mnie wyglądał mniej więcej tak: poranne włączenie radia - oto nowy utwór Chrisa The Burgh - High On Emotion. Za parę dni włączasz i podobna sytuacja, tyle, że Nik Kershaw. Albo WHAM. Albo Self Control pani Branigan... ech, wtedy się aż chciało włączać radio.
Obecnie radio wieje nudą na kilometr, no bo i po co włączać - żeby słuchać kłócących się polityków, katować swoje uszy durnymi reklamami oraz litować się nad redaktorkiem, który chyba jest na dopalaczach i krzyczy do słuchacza, że ,,WŁAŚNIE WYGRAŁAŚ 100 ZŁOTYCH!"
A takiego wała! Chociaż jeszcze Trójka jakoś ratuje tą chorą sytuację, ale i ją trochę konkurencyjny internet przytłumił.

A ,,Save A Prayer" to według mnie dużo, dużo wymagające życzenie jak na obecne czasy. Dodam, że jest to także moja skryta nadzieja. Nawet nie proszę już o coś tak klimatycznego jak ,,The Chauffeur". A jak im się uda? Wtedy będę mile zaskoczony i uznam, że ,,syn Malarza" się pomylił co do Duranów.

ROb

wtorek, 16 listopada, 2010  
Blogger peiter said...

Jesli chodzi o materiał wolnokballadolimatyczny, to mz DD nieraz zblizyli się do Szofera i Paciorka. Wychodza im rzeczy czesto prześwietne. No choćby "A Matter Of Feeling","Winter Mrsches On", "Still Breathing" czy groźny "Lady Xanax". No i jeszcze Arcadia z "Lady Ice". Mają chłopaki smykalke do tego, nawet na paskudnym ostatnim longu jest coś smacznego: "Falling Down". Przepraszam, że ja ciagle o tych DD, ale z uplywem lat coraz bardziej ich doceniam... a 25 lat temu poza "Ryjem" wręcz ich nie lubiłem :)

środa, 17 listopada, 2010  
Anonymous Anonimowy said...

ROBERCIE!
POD TWOIMI WSPOMNIENIAMI RADIOWYMI SPRZED CIRCA 26 LAT PODPISUJE SIE DWOMA REKAMI I NOGAMI
Pamietam, ze niemal codziennie na Trójce, Dwójce (kto pamieta Wieczor płytowy-reka do góry!) były świetne nagrania, płyty i miałem kłopot jak to wszystko nagrać bo z tasmami był problem. Jak dostałem oryginalnie zapakowane Basfy LH i Maxelle UD z RFN to myslałem, ze padne z zachwytu.
A propos kaset-ostatnio sobie je kolekcjonuje, mam ich sporo, nie wyrzuciłem ich, a na Allegro widze, ze oryginały zachodnie czy japońskie z lat 80 są dosyć cenne. Dodam, ze - o dziwo - wiele dobrych tasm nie straciło na jakości.
Romance

czwartek, 18 listopada, 2010  
Anonymous Anonimowy said...

I jeszcze cos dla fanów, sympatyków i zaciekawionych twórczościa DD, ciekawy blog:
bigduranduranthing.blogspot.com
Romance

czwartek, 18 listopada, 2010  
Anonymous Anonimowy said...

A tutaj fragmenty nowego singla DD
http://www.gimmeawristband.com/

I co wy na to, ja to łyknąłem za pierwszym razem!
Romance

czwartek, 18 listopada, 2010  
Blogger RObert POland said...

Nick Rhodes spoważniał jakby, ale jak na swoje lata dobrze się trzyma.
Słuchając fragmentu All You Nedd Is Now kłębią mi się myśli: ,,Chłopaki mogą już spać spokojnie" ,,Human League ze swoim Night People do piachu" i tym podobne...
Oj, czuję, że obok History Of Modern to będzie następna często puszczana płyta spod znaku weteranów elektronicznych brzmień.

Zostaje jeszcze Catching Rays On Giant zespołu ALPHAVILLE (który ukazuje się jutro), ale słuchając fragmentów nagrań, to jednak nie będzie to, na co czekałem.
Ale oczywiście będzie trzeba wysłuchać nagrań od dechy do dechy parokrotnie, by mieć podstawy do krytyki.
Ale czuję, że recenzja, którą zamierzam przyszykować, będzie bezlitosna i czuję najazd fanów AV, którzy napiszą, że pier***ę głupoty.

ROb

czwartek, 18 listopada, 2010  
Blogger TOM said...

Tak sobie teraz poczytałem komentarze pod postem duranowskim i juz mi lepiej. Dzisiaj miałem kiepski dzień w pracy więc postanowiłem odreagować w zaprzyjaźnionym miejscu w necie. Peiter, Rob, Romance tak fajnie piszecie o radyjku i muzyce sprzed lat kiedy to już o poranku włączało się radio a tam obok fajnej, naprawdę dobrej muzyki było też rozrywkowe ale i na poziomie słowo mówione bez nadmiaru reklam, konkursów dla przygłupów itp. upiększaczy że aż szkoda że tak to wszystko, no prawie wszystko spadło na krzywy..no wiecie co ( nie będę się wyrażał ). No i te kasety - ty Romance to byłeś ktoś, ja tam miałem tylko kilka tdk-ów i basfów reszta to głównie stilonówki i jakieś podróby - już nie pamiętam co. No dobrze ale co do apetytów i samych Duranów. Ja też kiedyś ich nie doceniałem ba, wolałem nawet Modern Talking ( hi hi - tak miałem jakiś czas ). Chciałbym żeby było kilka utworów na miarę no może come undone bo raczej "save a prayer" byłoby ciężko. Trzymam kciuki i czekam też na Alphaville - tu mam obawy, choć pierwszy kawałek, dzięki Rob, który usłyszałem mocno mnie nakręcił. Na razie wałkuję często Ferrego i OMD - ten drugi a to też trochę za waszą sprawą chłopaki, bo bez bicia przyznam że już postawiłem krzyżyk na orkiestrze niejakiego Andiego McCluskey'a.
Pozdrawiam
Tomasz

czwartek, 18 listopada, 2010  
Blogger RObert POland said...

Tomaszu, zajrzyj tu:

http://samemistakesmusic.blogspot.com

niespodzianka, obaj tego szukaliśmy :)

czwartek, 18 listopada, 2010  
Anonymous Anonimowy said...

Tomaszu, Robercie
W ramach powtórki z rozrywki i sentymentu do analogowego sprzętu typu kasety w wolnej chwili można powzdychać lub po prostu popatrzeć pod adresami:
www.vintage-audio.com.ua/?lang=en
www.stereodisco.sk/tape.htm
vintagecassettes.com/index.htm
www.sviesa.org/muzika/kasetes/kolekcija_sarasas.htm
http://www.tapedeck.org/index.php

Da każdego coś miłego, pewnie tez każdy znajdzie tam jakąś swoja taśmę lub taką o której marzył, stilony tez są!!!
Romance

piątek, 19 listopada, 2010  
Blogger TOM said...

Rob ! Czy wiesz co żeś narobił ?
Podaj adres czym prędzej żebym mógł przesłać jakiegoś browara albo list dziękczynny. Wielkie dziękuję za Messengersów !!! WOW !!!
No...nie mogę dojść do siebie.Odjęło mi mowę.
Tomasz

piątek, 19 listopada, 2010  
Blogger 007marc said...

Ten komentarz został usunięty przez autora.

niedziela, 12 grudnia, 2010  
Blogger 007marc said...

Proszę (jestem w trakcie przesłuchiwania)...

http://www.multiupload.com/1GBB58EJ1L

niedziela, 12 grudnia, 2010  
Anonymous Anonimowy said...

Jestem po pierwszych odsluchach tego dziala. Płyta pt. wszystko już było.

Utwory 4,5,7 i 9 pomińmy spacją. Szczegolnie irytujący duet z Kelis (7) który za wszelka cene chce dorownać The Chauffeur.

Trójeczka z kowbojską gitarą zdecydowanie najlepsza od czasu Electric Barbarella.

niedziela, 12 grudnia, 2010  
Blogger RObert POland said...

Being Followed jest dlka mnie zdecydowanie najprzebojowszym nagraniem z tej dziewiątki.

Fakt, że Man Who Stole A Leopard (czy to piosenka o Simonie Le Bon który jak się przyjmował do Duran Duran nosił różowe spodnie w łatki leoparda?) - a więc fakt, że wszyscy mamy deja vu z The Chauffeur, może nie wprawia w trans, ale tragicznie też nie jest. Wiedziałem, że ta płyta podzieli słuchaczy na dwa obozy, jedni są zachwyceni, drudzy z politowaniem pokiwają głową, mówiąc : ,,panowie, tak się już dzisiaj nie gra".

ROb.

PS. Wciąż nie mogę się zdecydować na recenzję płyty, bo brakuje jeszcze trzech nagrań, które będą w wersji CD.

niedziela, 12 grudnia, 2010  
Blogger peiter said...

z tych bonusów - Mediterranean kursuje juz w sieci i jest naprawde dobre. Tak przy okazji - wczoraj odsłuchałem sobie jeszcze dodatkowo "Red Carpet Masakry". Trzeci raz w zyciu. Nadal masakra ;)

poniedziałek, 13 grudnia, 2010  
Blogger peiter said...

http://www.filestube.com/d/duran+duran+mediterranea

poniedziałek, 13 grudnia, 2010  
Blogger RObert POland said...

Czerwone skarpety zawsze były masakrastyczne :)Też mam podobne odczucia co do tej płyty...
Jeżeli chodzi o recenzję najnowszego DD, to rodzi się w bólach (mam strasznie mało czasu, przychodzę około 19 wieczór do domu, więc nie mam chęci), ale nie ma pośpiechu... najważniejsze, by nie odwalać lipy.
Mam zamiar dodać do recenzji stary, archiwalny artykuł z gazety o DD, tylko trzeba go przetłumaczyć. A jest parę rzeczy, których nie wyczytamy na wikipedii chociażby.

ROb.

poniedziałek, 13 grudnia, 2010  
Anonymous Anonimowy said...

http://www.popmatters.com/pm/review/134522-duran-duran-all-you-need-is-now/
Może pomoże Ci ta oto recenzja.

Pozdr!

poniedziałek, 13 grudnia, 2010  
Blogger Unknown said...

fenomenalna produkcja dzwiekowa marka ronsona (amy winehouse) to za malo. manieryczny wokal lebona nuzy po kilku utworach. triumf formy nad trescia.

wtorek, 05 kwietnia, 2011  

Prześlij komentarz

<< Home